sobota, 20 lipca 2013

YeonHo no. 4

Stałem jak idiota, kompletnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. N patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja na niego pełnym zakłopotania. Wymyśliłem na szybko jakąś bajkę, nie mogłem w końcu powiedzieć mu prawdy, wyszło by na to, że go wykorzystałem!
- Hyung.. Wczoraj za dużo wypiłeś i.. wywróciłeś się na podłodze, a potem, kiedy przyniosłem ci ubrania, nie chciałeś ich założyć no i.. zostałeś w samej bieliźnie, bo stwierdziłeś, że jest ci bardzo gorąco - Boże, gadam takie głupoty, że na pewno nie uwierzy.
- W sumie.. mało pamiętam, prawie nic. Nie wykluczam możliwości, że zrobiłem właśnie tak jak mówisz - odpowiedział drapiąc się po głowie.
On uwierzył?! To naprawdę dziwne. W tym momencie poczułem, że w moich oczach pojawiają się łzy, ale nie mogłem płakać, nie mogłem się zdradzić.
- Dziękuję za śniadanie, Jiho-ya - uśmiechnął się do mnie szarowłosy i chwycił pałeczki w dłoń.
Przyjemnie patrzyło się na tego nieświadomego, co dzieje się w mojej głowie z powodu wydarzeń minionej nocy chłopaka, który zajadał się przygotowanym przeze mnie śniadaniem w najlepsze.
Ile bym dał, żeby pamiętał wszystko, co się między nami wydarzyło.. Gdyby pamiętał chociaż pocałunek z poprzedniej nocy.. Czułem, jak łzy stoją mi w gardle, jak trudno mi przez to oddychać, ale nie mogłem się teraz popłakać.
- Bardzo pyszne śniadanie Jiho-ya. Mogę teraz zająć łazienkę? - zapytał, uśmiechając się do mnie promiennie i próbował wstać, ale miał z tym duże problemy. - Musiałem mocno gruchnąć, bo bardzo boli mnie tyłek..
W tym momencie już nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Ale kiedy usłyszałem jego radość, udzieliło mi się.
- Oj tak hyung - zaśmiałem się i czułem, że w moim śmiechu mimo wszystko słychać nieszczerość. - Przyniosę ubrania i położę je w łazience, a ty poczekaj chwilę, hyung.
Poszedłem do szafy, a nie czując na sobie wzroku Hackyeona, pozwoliłem łzom swobodnie spłynąć po policzkach. Zagryzłem usta z nerwów.
- Nie ma czasu na płacz. - pomyślałem i wziąłem brązową bluzkę z krótkim rękawem i parę czarnych, prostych spodni.
W drodze do pokoju wytarłem oczy i policzki, aby chociaż sprawiać pozory, że nic się nie stało, może nie zauważy.
- Proszę hyung. Możesz iść zajmować łazienkę na ile chcesz - powiedziałem.
- Okay, ale to może faktycznie długo zająć. - odrzekł N, śmiejąc się.
Kiedy wyszedł z pokoju, poszedłem do kuchni, by umyć naczynia. Kiedy wstawiłem talerz do zlewu i zacząłem zmywać, czułem, że moje policzki znów stają się mokre. Poczułem też przygniatającą mnie bezsilność. Osunąłem się po szafce i usiadłem pod nią. Założyłem ręce na kolana i zacząłem głośno szlochać.

*

Minął tydzień od tego, kiedy Hackyeon był po raz ostatni w moim domu. To był dla mnie bardzo trudny okres. Codziennie o nim myślałem... To robiło się chore, bo dosłownie wszystko w mieszkaniu mi o nim przypominało, każda rzecz, każdy kąt.
Od tamtego czasu nie odezwał się w ogóle, mimo że miał mój numer. Ja sam nie chciałem się narzucać. Pomyślałem, że albo sobie coś przypomniał, co było wątpliwe, albo po prostu ma bardzo napięty grafik. Wolałem.. nie wiem w sumie, co wolałem, żeby było prawdą. Tak czy inaczej nie mieliśmy przez ten tydzień żadnego kontaktu. To była dla mnie męka.
Siedziałem w kuchni jedząc obiad, kompletnie przybity, kiedy usłyszałem melodię 'On and On'.
Nie patrząc na to kto dzwoni, odebrałem telefon.
- Yobuseyo? - powiedziałem.
- Jiho-ya, hej. - usłyszałem ten głos, za którym tęskniłem cały tydzień, który zdawał się być wiecznością.
- Hackyeonnie hyung! Annyeong - powiedziałem podekscytowany tak, ze aż zdrobniłem jego imię.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale mam dużo pracy z chłopakami. Mam twoje ubrania i chciałbym je zwrócić. Na pewno ci się jeszcze przydadzą.. - zaśmiał się przez słuchawkę, co sprawiło, że poczułem jak moje serce zaczyna jeszcze szybciej bić.
- Okay hyung.. nie ma sprawy..
- Moglibyśmy się spotkać?
- Teraz?
- Co powiesz na 17 w centrum?
- Okay. W galerii? Będę.
- Do zobaczenia, Jiho-ya.
Rozłączył się. Czułem, jak moje serce szaleje po usłyszeniu jego głosu..
Powinienem mu powiedzieć o tym wszystkim? Czy może jednak nic mu nie powiem? Wyjdzie na to, że on był pijany, a ja... nie chciałem tak o tym myśleć. Naprawdę mi na nim zależało. Nie chciałem żeby źle mnie odebrał, ale chyba miał prawo poznać prawdę..
Rozmyślałem tak nad scenariuszami tego, jak mogę mu wszystko powiedzieć, kiedy spojrzałem na zegarek.
- O cholera! Już 16! - krzyknąłem.
Pobiegłem szybko do pokoju i otworzyłem szafę. Wyjąłem czarną koszulę w małe groszki i parę ciemnogranatowych rurek. Pomyślałem, że będzie to idealnie pasować do białych, sportowych butów, takich, jakie często nosił Leo.
Kiedy byłem już ubrany, poszedłem do łazienki uczesać włosy. W sumie były już za długie, ale postanowiłem je zapuścić, żeby móc je później ładnie obciąć.
O 16:20 złapałem torbę i wyszedłem z domu. Udało mi się nawet złapać autobus miejski do centrum.
Jechałem z całkowitą pustką w głowie. Jak miałem się zachować, kiedy go zobaczę? Niby nie minęło dużo, ale mimo wszystko to było trudne.
Wysiadłem na przystanku koło galerii. Skierowałem swoje kroki w kierunku sklepu, w którym kupowałem z nim ubrania.
Kiedy znalazłem się na miejscu, usiadłem na ławce, która stała niedaleko. Moje ręce trzęsły się jakbym miał Parkinsona, a serce biło jakbym miał częstoskurcz.
Nagle odwróciłem się w lewo i zauważyłem znajomą sylwetkę. Czułem się wystarczająco zdenerwowany, już chyba bardziej się nie dało. Postanowiłem wziąć się w garść i pomogło. Wstałem i poszedłem w kierunku chłopaka.
- Hej Jiho-ya! - pomachał mi N z oddali.
Uśmiechnąłem się jedynie i podszedłem bliżej.
- Annyeong hyung. - powiedziałem.
- Przyniosłem twoje ubranie. Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko.
Kiedy to powiedział, przytulił mnie mocno. Poczułem paraliż całego ciała, ale po chwili objąłem go ramieniem i oparłem głowę na jego barku.
- Nie ma za co, Hackyeonnie hyung.
Gdy przerwaliśmy uścisk, chłopak wyciągnął bluzkę oraz spodnie z torby i podał mi je.
- Przepraszam, że się nie odzywałem, mam teraz urwanie głowy, ale jak skończymy pracę to może zgadamy się na jakiś wypad? - zapytał z uśmiechem na ustach.
- Pe.. pewnie. - odrzekłem.
- Ale mam nadzieję, że teraz dasz się zaprosić na coś słodkiego, może lody?
- Jasne!
Poszliśmy w kierunku schodów, aby zejść na niższe piętro galerii, w miejsce gdzie znajdowała się kawiarnia. Ja wziąłem sobie dwie gałki - mascarpone i truskawkowe, a N poprosił o 2 kulki o smaku bananowym. Kiedy otrzymaliśmy nasze zamówienia, usiedliśmy przy pobliskim stoliku.
- Nad czym tak intensywnie pracujecie, hyung? Comeback za pasem? - spytałem.
- Hmm.. teoretycznie nie powinienem nic zdradzać na ten temat, ale.. tak. Planujemy comeback w maju. - odrzekł Hackyeon.
- Oh jej.. czekam z niecierpliwością!
Szarowłosy obdarzył mnie tylko uśmiechem i skupił się na konsumpcji loda. Siedzieliśmy tak dłuższy czas w ciszy, co było trochę dziwne. Kiedy wypił nie był taki małomówny... O czym ja myślę?
Spoglądaliśmy z N'em na siebie wzajemnie, uśmiechaliśmy się do siebie, jednak hyung postanowił przerwać niezręczną ciszę.
- Jiho-ya, jedna rzecz nie daje mi spokoju. Kiedy poszliśmy ostatnio do baru opiłem się tak, że mało pamiętam do tej pory, ale.. mam dziwne przebłyski. Kiedy jestem pijany robię straszne głupoty. Czy.. czy ja.. czy myśmy się całowali?
- Hyung.. te..teoretycznie to.. Tak. I.. zastanawiam się czy.. nie wiem czy mi uwierzysz teraz i czy powinienem ci to mówić.
- Byłem pijany i coś nabroiłem? Co strasznego zrobiłem? Jestem gotowy na wszystko.
- No właśnie.. to w sumie nie jest nic złe.. tak naprawdę zależy od tego jak ty to odbierasz.
- Zacząłeś to skończ, jakoś to wytrzymam. Kiedyś zniszczyłem komuś drzwi w domu po pijaku..
- Ale hyung.. tu nie chodzi o przedmiot. My.. my żeśmy się nie tylko całowali.
- Chcesz przez to powiedzieć, że ty.. że my..
N spojrzał się na mnie swoimi 'sarnimi oczyma'. Otworzył usta w geście zaskoczenia. Nie wiedziałem czy mam w ogóle to powiedzieć i jak mam mu to powiedzieć. To było chyba zbyt trudne, te słowa nie mogły przejść przez moje gardło, ale teraz było zbyt późno żeby się wycofać, należy mu się to aby poznał całą prawdę.
- Tak hyung, my.. spaliśmy ze sobą.
N'a poraziła najwyraźniej ta informacja. Nie pamiętał chyba jednak zbyt wiele, bynajmniej nie tyle ile mu się wydawało, że pamięta.
Bardzo szybko zacząłem żałować, że mu powiedziałem o wydarzeniach tamtej nocy. Może całe życie żyłby w nieświadomości i wszyscy byliby szczęśliwi, oprócz mnie, ale ja się nie liczyłem.
- Ty.. jak.. ja.. - zaczął jąkać się Hackyeon, a w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły spływać po policzkach, zwilżając przy okacji jego piękne usta.
Nie mogłem wtedy na niego patrzeć. Chciałem go tak bardzo przytulić, ale czułem, że to nie jest najlepszy moment.
- Hackyeonnie hyung..
- Ja.. byłem pijany, jak.. nie rozumiem nic.. z tego. To nie jest prawda!
- Ale hyung..
- Nie! Nie wierzę w to! Nie mów mi nic więcej!
Wyciągnąłem rękę i położyłem ją na jego ramieniu, ale strząsnął ją z niego.
- Nigdy w to nie uwierzę, rozumiesz? Nie jestem gejem.. - dokończył szeptem.
- Nie powiedziałem tego.
- Nigdy w to nie uwierzę..
Mamrotał jakby był w transie i zaczął kierować kroki w stronę wyjścia. Chciałem go zatrzymać, ale stwierdziłem, że nie ma to sensu, gdyż wszystko, co miałem mu powiedzieć, już zostało powiedziane i nic więcej nie zdziałam.
- Musi sobie sam wszystko poukładać w głowie, tak jak i ja. - pomyślałem.
Świadomość tego, że mogliśmy się już nigdy nie spotkać, bolała najbardziej, to uczucie kompletnej pustki. Nie wiedziałem nawet, co czuję po tym, co powiedział. Smutek, żal, rozczarowanie czy raczej ulgę, zmieszanie, a może zawstydzenie? Tak czy inaczej było mi bardzo ciężko i wiedziałem, że mam oczy mokre od łez, a przechodzący obok mnie ludzie patrzą się na mnie jak na ostatniego pajaca.

*

Mijały kolejne miesiące od naszego spotkania, już 3. Był maj, w sumie to jego koniec. Wszystko zdążyło już zakwitnąć, rozwinąć się. Po ludziach również było widać, że poczuli wiosnę, a może nawet zbliżające się wielkimi krokami lato. Widoczne za oknem majowe słońce zachęcało do życia, niestety nie mnie. W ciągu ostatnich trzech miesięcy rzuciłem się w wir pracy. Starałem się pracować jak najciężej, żeby nie myśleć o przeszłości i pewnych sprawach, które do niej należą. Starałem się zapomnieć o ostatnich rozczarowaniach, jakich przyszło mi doświadczyć.
Nie kontaktowałem się w tym czasie w sumie z nikim. Aż to tego dnia.
Siedziałem sobie w domu, oglądając telewizję, gdy usłyszałem dzwonek telefonu. Bezmyślnie go odebrałem, nie patrząc, kto dzwoni.
- Oppa, hej! - usłyszałem znajomy głos.
- Kari! Skąd ten nagły telefon? - spytałem zaskoczony.
- Dawno nie słyszałam twojego głosu, a widzieliśmy się.. w ogóle tysiąc lat temu.
- Faktycznie. Może miałabyś ochotę wpaść na kawę do mnie?
Po prawdzie nie miałem ochoty się z nikim widzieć, ale z moją przyjaciółką nie widziałem się już tak dawno, że szczytem idiotyzmu byłoby nie zaprosić jej do siebie.
- Pewnie, że wpadnę. Mieszkasz nadal tam gdzie mówiłeś mi kiedyś? - zapytała dziewczyna.
- Dokładnie w tym samym miejscu. Czekam na ciebie.
- Okay, do zobaczenia, oppa.
Rozłączyłem się. Powiem szczerze, że miło było usłyszeć znajomy głos. Zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęciłem pracy.
Poszedłem sprawdzić co mam w lodówce, w końcu musiałem czymś poczęstować gościa. Niestety nie było tam nic, czym mógłbym przyjąć przyjaciółkę. Postanowiłem pobiec szybko do sklepu i kupić jakieś ciasto, ponieważ nie zdążyłbym sam nic upiec, oraz mleko i jakiś sok.
Kiedy już zapłaciłem za zakupy i wróciłem do domu, usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem je otworzyć.
- Jiho oppa, kopę lat! - powiedziała dziewczyna, tuląc mnie na powitanie.
- Też miło cię widzieć. - powiedziałem, poklepując przyjaciółkę po plecach.
Wprowadziłem ją do środka i zaproponowałem kawę oraz ciasto.
- Ładnie masz tutaj. Sporo przestrzeni. Mieszkasz zupełnie sam? - zapytała.
- Tak. To czasem trochę uciążliwe, taki duży dom, a ja sam, ale zdążyłem przywyknąć. - odrzekłem.
- No.. opowiadaj mi co się u ciebie dzieje. Masz kogoś?
- Obecnie nie, co prawda...
- Tak?
- Był jakiś nic nie znaczący epizod i tyle. A u ciebie?
- Oh.. wiesz, że dla mnie ideał jest tylko jeden.
- Leo?
- Dokładnie. A propos Taekwoona. Wiesz, że niedługo występ i fanmeeting VIXX?
- Przecież comeback z 'On and On' był w styczniu...
- .... mieli comeback w zeszłym tygodniu.
Dlaczego ja nic... w sumie od pewnego czasu, a w sumie z pewnego powodu, nie obserwuje tego, co dzieje się u VIXX. Trochę to jednak szokujące, że nie wiem nic o ich comebacku.
- Tak pomyślałam, może poszedł byś tam ze mną? Mam dwie wejściówki. - odrzekła dziewczyna i pomachała mi biletami przed twarzą.
- Ja.. ja. - jąkałem się.
- Zatkało cię widzę. Pewnie zastanawia cię skąd je mam, więc...
Moja przyjaciółka zaczęła się rozwodzić nad tym w jaki sposób zdobyła te przepustki, ale nie słuchałem jej. Bardziej zastanawiało mnie to, czy powinienem pojawić się na tym wydarzeniu. Nie widziałem GO tak dawno, a na fanmeetingu przyjdzie mi znów stanąć z NIM twarzą w twarz... Ale tęsknię za NIM, nawet jeśli ON mnie nienawidzi, to chcę na NIEGO spojrzeć jeszcze raz, choćby ostatni w życiu.
- Jasne, zabieram się - powiedziałem.
- Wiedziałam, że ten pomysł ci się spodoba. Wszystko odbywa się za półtora tygodnia w Busan.
Nie wiedziałem czy się cieszyć, czy obawiać. Ogarnęły mnie dziwne odczucia. Najbardziej bałem się JEGO reakcji na mój widok.

*

Minął czas, który dzielił mnie od wizyty przyjaciółki do fanmeetingu VIXX. Stresowałem się przeokrutnie.
Ubrałem się w czarne spodnie i białą koszulę, bo chciałem wyglądać elegancko.
Kiedy dojechaliśmy z Kari na miejsce w Busan, zauważyliśmy rzesze fanów trzymających przeróźne tabliczki z napisami w hangulu.
Po około pół godziny zauważyliśmy Voice, Visual, Value in Excelsis wychodzących na scenę.
Zobaczyłem Raviego w blond włosach, co mnie odrobinę zaskoczyło, Leo w długich (na którego widok moja przyjaciółka dostała paraliżu), Hongbina w falach, Hyuka w ciemnych, Kena w jaśniejszych, ale tak naprawdę mnie to zbytnio nie obchodziło. Skupiłem uwagę na czerwonej czuprynie, ciemnej karnacji i 'sarnim spojrzeniu' chłopaka, który był leaderem tego zespołu, na Cha Hackyeonie.
Po chwili usłyszałem pierwsze nuty ich nowej piosenki, a ponieważ słyszałem ją wcześniej jedynie trzykrotnie, było dla mnie nadal zaskoczeniem wykonanie jej przez VIXX.
Kiedy chłopcy skończyli tańczyć i śpiewać, ukłonili się i poszli zająć miejsca przy stolikach z przygotowanymi markerami do podpisywania płyt.
Ja swoją płytę z wizerunkiem N'a otrzymałem od przyjaciółki, gdyż jej koleżanka miała kilka CD, więc odsprzedała mi jedną z nich.
Szczerze mówiąc, pierwszy raz brałem udział w tego typu wydarzeniu. Wszystko szło całkiem sprawnie,
Kari udało się wbić wcześniej. Kiedy spojrzałem, jak bardzo jest podekscytowana tym, że może spojrzeć prosto w oczy i dotknąć Leo, bezwiednie uśmiechnąłem się do siebie.
Kolejka fanów zmniejszała się w szybkim tempie. Nim zdążyłem się obejrzeć stałem koło Raviego, którego grzecznie poprosiłem o autograf, a on zapytał o moje imię. Kiedy złożył podpis z dedykacją na moim egzemplarzu 'hyde', poszedłem do kolejnych członków zespołu. Gdy doszedłem do środka stołu, gdzie siedział chłopak z czerwonymi włosami, zawahałem się. Spuściłem głowę na dół i podszedłem.
- Annyeong. Jak ci na imię? - zapytał N.
- Jiho. - odrzekłem.
Podniosłem wzrok na jego twarz i zauważyłem, że na dźwięk mojego imienia i mój widok chłopak podskoczył, ale zachował zimną krew i spokojnie zaczął składać autograf na moim albumie. Kiedy skończył, odszedłem dalej.
- W sumie to poszło gładko. Heeh - pomyślałem.
Kiedy sesja rozdawania autografów się skończyła i zrobiono ostatnie zdjęcia, rzuciłem tęskne spojrzenie w kierunku Hackyeona. O dziwo on również patrzył na mnie. Tak jak kiedyś pokazał mi głową w kierunku wyjścia z sali, a ja pobiegłem w tamtą stronę.
Kiedy przebiłem się przez stado fanów, czekałem na chłopaka, który skradł moje serce, który parę miesięcy temu wywrócił moje życie do góry nogami, który mnie rozczarował i był powodem mojego koszmarnego samopoczucia.
Stałem tak około pół godziny, kiedy poczułem czyjś ciepły oddech na swoim uchu i usłyszałem szept.
- Mimo wszystko poczekałeś.


BETA: Dae ♥
_____________________
Kolejna część opowiadania o YeonHo. Serdecznie dziękuję Dae za to, że betowała tę część. Gomawoyo unni <3
Szczerze powiedziawszy co do dalszych scen mam już zarysowany plan tego co może się wydarzyć (konsultowany z dwoma osobami ^^), ale ostatnio brakowało mi weny, a kiedy zabieram się za pisanie, muszę skończyć jeden ep w jedną noc ^^'''
Ep ten jak i reszta dedykuję Shock'owi, który bardzo mnie zaskoczył i sam przypomniał mi o tym, abym kontynuowała pisanie. Mam nadzieję, że to co udało mi się stworzyć późną nocą i wczesnym ranem nie zawiedzie Twoich oczekiwań ^^

2 komentarze:

  1. Bardzo piękne. pozdrowionka i buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź Ty zgiń, przepadni xD aż się poplakalem xD

    To że mi się podobało chyba jest oczywiste. Jestem miło zaskoczony, że tak szybko napisałaś po tym jak ja do Ciebie napisałem. I nie wcale, ale to wcale ta przyjaciółka to nie jest ktoś o kim teraz myśle xD no wcale, a wcale xD

    Dziękuje bardzo za to że poswiecasz swój czas i chcesz to pisać ^_^

    Muszę z Tobą pogadać na gg chyba @_@

    ~Shock~
    a.k.a. Panda

    OdpowiedzUsuń