Stałem jak idiota, kompletnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. N patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja na niego pełnym zakłopotania. Wymyśliłem na szybko jakąś bajkę, nie mogłem w końcu powiedzieć mu prawdy, wyszło by na to, że go wykorzystałem!
- Hyung.. Wczoraj za dużo wypiłeś i.. wywróciłeś się na podłodze, a potem, kiedy przyniosłem ci ubrania, nie chciałeś ich założyć no i.. zostałeś w samej bieliźnie, bo stwierdziłeś, że jest ci bardzo gorąco - Boże, gadam takie głupoty, że na pewno nie uwierzy.
- W sumie.. mało pamiętam, prawie nic. Nie wykluczam możliwości, że zrobiłem właśnie tak jak mówisz - odpowiedział drapiąc się po głowie.
On uwierzył?! To naprawdę dziwne. W tym momencie poczułem, że w moich oczach pojawiają się łzy, ale nie mogłem płakać, nie mogłem się zdradzić.
- Dziękuję za śniadanie, Jiho-ya - uśmiechnął się do mnie szarowłosy i chwycił pałeczki w dłoń.
Przyjemnie patrzyło się na tego nieświadomego, co dzieje się w mojej głowie z powodu wydarzeń minionej nocy chłopaka, który zajadał się przygotowanym przeze mnie śniadaniem w najlepsze.
Ile bym dał, żeby pamiętał wszystko, co się między nami wydarzyło.. Gdyby pamiętał chociaż pocałunek z poprzedniej nocy.. Czułem, jak łzy stoją mi w gardle, jak trudno mi przez to oddychać, ale nie mogłem się teraz popłakać.
- Bardzo pyszne śniadanie Jiho-ya. Mogę teraz zająć łazienkę? - zapytał, uśmiechając się do mnie promiennie i próbował wstać, ale miał z tym duże problemy. - Musiałem mocno gruchnąć, bo bardzo boli mnie tyłek..
W tym momencie już nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Ale kiedy usłyszałem jego radość, udzieliło mi się.
- Oj tak hyung - zaśmiałem się i czułem, że w moim śmiechu mimo wszystko słychać nieszczerość. - Przyniosę ubrania i położę je w łazience, a ty poczekaj chwilę, hyung.
Poszedłem do szafy, a nie czując na sobie wzroku Hackyeona, pozwoliłem łzom swobodnie spłynąć po policzkach. Zagryzłem usta z nerwów.
- Nie ma czasu na płacz. - pomyślałem i wziąłem brązową bluzkę z krótkim rękawem i parę czarnych, prostych spodni.
W drodze do pokoju wytarłem oczy i policzki, aby chociaż sprawiać pozory, że nic się nie stało, może nie zauważy.
- Proszę hyung. Możesz iść zajmować łazienkę na ile chcesz - powiedziałem.
- Okay, ale to może faktycznie długo zająć. - odrzekł N, śmiejąc się.
Kiedy wyszedł z pokoju, poszedłem do kuchni, by umyć naczynia. Kiedy wstawiłem talerz do zlewu i zacząłem zmywać, czułem, że moje policzki znów stają się mokre. Poczułem też przygniatającą mnie bezsilność. Osunąłem się po szafce i usiadłem pod nią. Założyłem ręce na kolana i zacząłem głośno szlochać.
*
Minął tydzień od tego, kiedy Hackyeon był po raz ostatni w moim domu. To był dla mnie bardzo trudny okres. Codziennie o nim myślałem... To robiło się chore, bo dosłownie wszystko w mieszkaniu mi o nim przypominało, każda rzecz, każdy kąt.
Od tamtego czasu nie odezwał się w ogóle, mimo że miał mój numer. Ja sam nie chciałem się narzucać. Pomyślałem, że albo sobie coś przypomniał, co było wątpliwe, albo po prostu ma bardzo napięty grafik. Wolałem.. nie wiem w sumie, co wolałem, żeby było prawdą. Tak czy inaczej nie mieliśmy przez ten tydzień żadnego kontaktu. To była dla mnie męka.
Siedziałem w kuchni jedząc obiad, kompletnie przybity, kiedy usłyszałem melodię 'On and On'.
Nie patrząc na to kto dzwoni, odebrałem telefon.
- Yobuseyo? - powiedziałem.
- Jiho-ya, hej. - usłyszałem ten głos, za którym tęskniłem cały tydzień, który zdawał się być wiecznością.
- Hackyeonnie hyung! Annyeong - powiedziałem podekscytowany tak, ze aż zdrobniłem jego imię.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale mam dużo pracy z chłopakami. Mam twoje ubrania i chciałbym je zwrócić. Na pewno ci się jeszcze przydadzą.. - zaśmiał się przez słuchawkę, co sprawiło, że poczułem jak moje serce zaczyna jeszcze szybciej bić.
- Okay hyung.. nie ma sprawy..
- Moglibyśmy się spotkać?
- Teraz?
- Co powiesz na 17 w centrum?
- Okay. W galerii? Będę.
- Do zobaczenia, Jiho-ya.
Rozłączył się. Czułem, jak moje serce szaleje po usłyszeniu jego głosu..
Powinienem mu powiedzieć o tym wszystkim? Czy może jednak nic mu nie powiem? Wyjdzie na to, że on był pijany, a ja... nie chciałem tak o tym myśleć. Naprawdę mi na nim zależało. Nie chciałem żeby źle mnie odebrał, ale chyba miał prawo poznać prawdę..
Rozmyślałem tak nad scenariuszami tego, jak mogę mu wszystko powiedzieć, kiedy spojrzałem na zegarek.
- O cholera! Już 16! - krzyknąłem.
Pobiegłem szybko do pokoju i otworzyłem szafę. Wyjąłem czarną koszulę w małe groszki i parę ciemnogranatowych rurek. Pomyślałem, że będzie to idealnie pasować do białych, sportowych butów, takich, jakie często nosił Leo.
Kiedy byłem już ubrany, poszedłem do łazienki uczesać włosy. W sumie były już za długie, ale postanowiłem je zapuścić, żeby móc je później ładnie obciąć.
O 16:20 złapałem torbę i wyszedłem z domu. Udało mi się nawet złapać autobus miejski do centrum.
Jechałem z całkowitą pustką w głowie. Jak miałem się zachować, kiedy go zobaczę? Niby nie minęło dużo, ale mimo wszystko to było trudne.
Wysiadłem na przystanku koło galerii. Skierowałem swoje kroki w kierunku sklepu, w którym kupowałem z nim ubrania.
Kiedy znalazłem się na miejscu, usiadłem na ławce, która stała niedaleko. Moje ręce trzęsły się jakbym miał Parkinsona, a serce biło jakbym miał częstoskurcz.
Nagle odwróciłem się w lewo i zauważyłem znajomą sylwetkę. Czułem się wystarczająco zdenerwowany, już chyba bardziej się nie dało. Postanowiłem wziąć się w garść i pomogło. Wstałem i poszedłem w kierunku chłopaka.
- Hej Jiho-ya! - pomachał mi N z oddali.
Uśmiechnąłem się jedynie i podszedłem bliżej.
- Annyeong hyung. - powiedziałem.
- Przyniosłem twoje ubranie. Jeszcze raz dziękuję ci za wszystko.
Kiedy to powiedział, przytulił mnie mocno. Poczułem paraliż całego ciała, ale po chwili objąłem go ramieniem i oparłem głowę na jego barku.
- Nie ma za co, Hackyeonnie hyung.
Gdy przerwaliśmy uścisk, chłopak wyciągnął bluzkę oraz spodnie z torby i podał mi je.
- Przepraszam, że się nie odzywałem, mam teraz urwanie głowy, ale jak skończymy pracę to może zgadamy się na jakiś wypad? - zapytał z uśmiechem na ustach.
- Pe.. pewnie. - odrzekłem.
- Ale mam nadzieję, że teraz dasz się zaprosić na coś słodkiego, może lody?
- Jasne!
Poszliśmy w kierunku schodów, aby zejść na niższe piętro galerii, w miejsce gdzie znajdowała się kawiarnia. Ja wziąłem sobie dwie gałki - mascarpone i truskawkowe, a N poprosił o 2 kulki o smaku bananowym. Kiedy otrzymaliśmy nasze zamówienia, usiedliśmy przy pobliskim stoliku.
- Nad czym tak intensywnie pracujecie, hyung? Comeback za pasem? - spytałem.
- Hmm.. teoretycznie nie powinienem nic zdradzać na ten temat, ale.. tak. Planujemy comeback w maju. - odrzekł Hackyeon.
- Oh jej.. czekam z niecierpliwością!
Szarowłosy obdarzył mnie tylko uśmiechem i skupił się na konsumpcji loda. Siedzieliśmy tak dłuższy czas w ciszy, co było trochę dziwne. Kiedy wypił nie był taki małomówny... O czym ja myślę?
Spoglądaliśmy z N'em na siebie wzajemnie, uśmiechaliśmy się do siebie, jednak hyung postanowił przerwać niezręczną ciszę.
- Jiho-ya, jedna rzecz nie daje mi spokoju. Kiedy poszliśmy ostatnio do baru opiłem się tak, że mało pamiętam do tej pory, ale.. mam dziwne przebłyski. Kiedy jestem pijany robię straszne głupoty. Czy.. czy ja.. czy myśmy się całowali?
- Hyung.. te..teoretycznie to.. Tak. I.. zastanawiam się czy.. nie wiem czy mi uwierzysz teraz i czy powinienem ci to mówić.
- Byłem pijany i coś nabroiłem? Co strasznego zrobiłem? Jestem gotowy na wszystko.
- No właśnie.. to w sumie nie jest nic złe.. tak naprawdę zależy od tego jak ty to odbierasz.
- Zacząłeś to skończ, jakoś to wytrzymam. Kiedyś zniszczyłem komuś drzwi w domu po pijaku..
- Ale hyung.. tu nie chodzi o przedmiot. My.. my żeśmy się nie tylko całowali.
- Chcesz przez to powiedzieć, że ty.. że my..
N spojrzał się na mnie swoimi 'sarnimi oczyma'. Otworzył usta w geście zaskoczenia. Nie wiedziałem czy mam w ogóle to powiedzieć i jak mam mu to powiedzieć. To było chyba zbyt trudne, te słowa nie mogły przejść przez moje gardło, ale teraz było zbyt późno żeby się wycofać, należy mu się to aby poznał całą prawdę.
- Tak hyung, my.. spaliśmy ze sobą.
N'a poraziła najwyraźniej ta informacja. Nie pamiętał chyba jednak zbyt wiele, bynajmniej nie tyle ile mu się wydawało, że pamięta.
Bardzo szybko zacząłem żałować, że mu powiedziałem o wydarzeniach tamtej nocy. Może całe życie żyłby w nieświadomości i wszyscy byliby szczęśliwi, oprócz mnie, ale ja się nie liczyłem.
- Ty.. jak.. ja.. - zaczął jąkać się Hackyeon, a w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły spływać po policzkach, zwilżając przy okacji jego piękne usta.
Nie mogłem wtedy na niego patrzeć. Chciałem go tak bardzo przytulić, ale czułem, że to nie jest najlepszy moment.
- Hackyeonnie hyung..
- Ja.. byłem pijany, jak.. nie rozumiem nic.. z tego. To nie jest prawda!
- Ale hyung..
- Nie! Nie wierzę w to! Nie mów mi nic więcej!
Wyciągnąłem rękę i położyłem ją na jego ramieniu, ale strząsnął ją z niego.
- Nigdy w to nie uwierzę, rozumiesz? Nie jestem gejem.. - dokończył szeptem.
- Nie powiedziałem tego.
- Nigdy w to nie uwierzę..
Mamrotał jakby był w transie i zaczął kierować kroki w stronę wyjścia. Chciałem go zatrzymać, ale stwierdziłem, że nie ma to sensu, gdyż wszystko, co miałem mu powiedzieć, już zostało powiedziane i nic więcej nie zdziałam.
- Musi sobie sam wszystko poukładać w głowie, tak jak i ja. - pomyślałem.
Świadomość tego, że mogliśmy się już nigdy nie spotkać, bolała najbardziej, to uczucie kompletnej pustki. Nie wiedziałem nawet, co czuję po tym, co powiedział. Smutek, żal, rozczarowanie czy raczej ulgę, zmieszanie, a może zawstydzenie? Tak czy inaczej było mi bardzo ciężko i wiedziałem, że mam oczy mokre od łez, a przechodzący obok mnie ludzie patrzą się na mnie jak na ostatniego pajaca.
*
Mijały kolejne miesiące od naszego spotkania, już 3. Był maj, w sumie to jego koniec. Wszystko zdążyło już zakwitnąć, rozwinąć się. Po ludziach również było widać, że poczuli wiosnę, a może nawet zbliżające się wielkimi krokami lato. Widoczne za oknem majowe słońce zachęcało do życia, niestety nie mnie. W ciągu ostatnich trzech miesięcy rzuciłem się w wir pracy. Starałem się pracować jak najciężej, żeby nie myśleć o przeszłości i pewnych sprawach, które do niej należą. Starałem się zapomnieć o ostatnich rozczarowaniach, jakich przyszło mi doświadczyć.
Nie kontaktowałem się w tym czasie w sumie z nikim. Aż to tego dnia.
Siedziałem sobie w domu, oglądając telewizję, gdy usłyszałem dzwonek telefonu. Bezmyślnie go odebrałem, nie patrząc, kto dzwoni.
- Oppa, hej! - usłyszałem znajomy głos.
- Kari! Skąd ten nagły telefon? - spytałem zaskoczony.
- Dawno nie słyszałam twojego głosu, a widzieliśmy się.. w ogóle tysiąc lat temu.
- Faktycznie. Może miałabyś ochotę wpaść na kawę do mnie?
Po prawdzie nie miałem ochoty się z nikim widzieć, ale z moją przyjaciółką nie widziałem się już tak dawno, że szczytem idiotyzmu byłoby nie zaprosić jej do siebie.
- Pewnie, że wpadnę. Mieszkasz nadal tam gdzie mówiłeś mi kiedyś? - zapytała dziewczyna.
- Dokładnie w tym samym miejscu. Czekam na ciebie.
- Okay, do zobaczenia, oppa.
Rozłączyłem się. Powiem szczerze, że miło było usłyszeć znajomy głos. Zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęciłem pracy.
Poszedłem sprawdzić co mam w lodówce, w końcu musiałem czymś poczęstować gościa. Niestety nie było tam nic, czym mógłbym przyjąć przyjaciółkę. Postanowiłem pobiec szybko do sklepu i kupić jakieś ciasto, ponieważ nie zdążyłbym sam nic upiec, oraz mleko i jakiś sok.
Kiedy już zapłaciłem za zakupy i wróciłem do domu, usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem je otworzyć.
- Jiho oppa, kopę lat! - powiedziała dziewczyna, tuląc mnie na powitanie.
- Też miło cię widzieć. - powiedziałem, poklepując przyjaciółkę po plecach.
Wprowadziłem ją do środka i zaproponowałem kawę oraz ciasto.
- Ładnie masz tutaj. Sporo przestrzeni. Mieszkasz zupełnie sam? - zapytała.
- Tak. To czasem trochę uciążliwe, taki duży dom, a ja sam, ale zdążyłem przywyknąć. - odrzekłem.
- No.. opowiadaj mi co się u ciebie dzieje. Masz kogoś?
- Obecnie nie, co prawda...
- Tak?
- Był jakiś nic nie znaczący epizod i tyle. A u ciebie?
- Oh.. wiesz, że dla mnie ideał jest tylko jeden.
- Leo?
- Dokładnie. A propos Taekwoona. Wiesz, że niedługo występ i fanmeeting VIXX?
- Przecież comeback z 'On and On' był w styczniu...
- .... mieli comeback w zeszłym tygodniu.
Dlaczego ja nic... w sumie od pewnego czasu, a w sumie z pewnego powodu, nie obserwuje tego, co dzieje się u VIXX. Trochę to jednak szokujące, że nie wiem nic o ich comebacku.
- Tak pomyślałam, może poszedł byś tam ze mną? Mam dwie wejściówki. - odrzekła dziewczyna i pomachała mi biletami przed twarzą.
- Ja.. ja. - jąkałem się.
- Zatkało cię widzę. Pewnie zastanawia cię skąd je mam, więc...
Moja przyjaciółka zaczęła się rozwodzić nad tym w jaki sposób zdobyła te przepustki, ale nie słuchałem jej. Bardziej zastanawiało mnie to, czy powinienem pojawić się na tym wydarzeniu. Nie widziałem GO tak dawno, a na fanmeetingu przyjdzie mi znów stanąć z NIM twarzą w twarz... Ale tęsknię za NIM, nawet jeśli ON mnie nienawidzi, to chcę na NIEGO spojrzeć jeszcze raz, choćby ostatni w życiu.
- Jasne, zabieram się - powiedziałem.
- Wiedziałam, że ten pomysł ci się spodoba. Wszystko odbywa się za półtora tygodnia w Busan.
Nie wiedziałem czy się cieszyć, czy obawiać. Ogarnęły mnie dziwne odczucia. Najbardziej bałem się JEGO reakcji na mój widok.
*
Minął czas, który dzielił mnie od wizyty przyjaciółki do fanmeetingu VIXX. Stresowałem się przeokrutnie.
Ubrałem się w czarne spodnie i białą koszulę, bo chciałem wyglądać elegancko.
Kiedy dojechaliśmy z Kari na miejsce w Busan, zauważyliśmy rzesze fanów trzymających przeróźne tabliczki z napisami w hangulu.
Po około pół godziny zauważyliśmy Voice, Visual, Value in Excelsis wychodzących na scenę.
Zobaczyłem Raviego w blond włosach, co mnie odrobinę zaskoczyło, Leo w długich (na którego widok moja przyjaciółka dostała paraliżu), Hongbina w falach, Hyuka w ciemnych, Kena w jaśniejszych, ale tak naprawdę mnie to zbytnio nie obchodziło. Skupiłem uwagę na czerwonej czuprynie, ciemnej karnacji i 'sarnim spojrzeniu' chłopaka, który był leaderem tego zespołu, na Cha Hackyeonie.
Po chwili usłyszałem pierwsze nuty ich nowej piosenki, a ponieważ słyszałem ją wcześniej jedynie trzykrotnie, było dla mnie nadal zaskoczeniem wykonanie jej przez VIXX.
Kiedy chłopcy skończyli tańczyć i śpiewać, ukłonili się i poszli zająć miejsca przy stolikach z przygotowanymi markerami do podpisywania płyt.
Ja swoją płytę z wizerunkiem N'a otrzymałem od przyjaciółki, gdyż jej koleżanka miała kilka CD, więc odsprzedała mi jedną z nich.
Szczerze mówiąc, pierwszy raz brałem udział w tego typu wydarzeniu. Wszystko szło całkiem sprawnie,
Kari udało się wbić wcześniej. Kiedy spojrzałem, jak bardzo jest podekscytowana tym, że może spojrzeć prosto w oczy i dotknąć Leo, bezwiednie uśmiechnąłem się do siebie.
Kolejka fanów zmniejszała się w szybkim tempie. Nim zdążyłem się obejrzeć stałem koło Raviego, którego grzecznie poprosiłem o autograf, a on zapytał o moje imię. Kiedy złożył podpis z dedykacją na moim egzemplarzu 'hyde', poszedłem do kolejnych członków zespołu. Gdy doszedłem do środka stołu, gdzie siedział chłopak z czerwonymi włosami, zawahałem się. Spuściłem głowę na dół i podszedłem.
- Annyeong. Jak ci na imię? - zapytał N.
- Jiho. - odrzekłem.
Podniosłem wzrok na jego twarz i zauważyłem, że na dźwięk mojego imienia i mój widok chłopak podskoczył, ale zachował zimną krew i spokojnie zaczął składać autograf na moim albumie. Kiedy skończył, odszedłem dalej.
- W sumie to poszło gładko. Heeh - pomyślałem.
Kiedy sesja rozdawania autografów się skończyła i zrobiono ostatnie zdjęcia, rzuciłem tęskne spojrzenie w kierunku Hackyeona. O dziwo on również patrzył na mnie. Tak jak kiedyś pokazał mi głową w kierunku wyjścia z sali, a ja pobiegłem w tamtą stronę.
Kiedy przebiłem się przez stado fanów, czekałem na chłopaka, który skradł moje serce, który parę miesięcy temu wywrócił moje życie do góry nogami, który mnie rozczarował i był powodem mojego koszmarnego samopoczucia.
Stałem tak około pół godziny, kiedy poczułem czyjś ciepły oddech na swoim uchu i usłyszałem szept.
- Mimo wszystko poczekałeś.
BETA: Dae ♥
_____________________
Kolejna część opowiadania o YeonHo. Serdecznie dziękuję Dae za to, że betowała tę część. Gomawoyo unni <3
Szczerze powiedziawszy co do dalszych scen mam już zarysowany plan tego co może się wydarzyć (konsultowany z dwoma osobami ^^), ale ostatnio brakowało mi weny, a kiedy zabieram się za pisanie, muszę skończyć jeden ep w jedną noc ^^'''
Ep ten jak i reszta dedykuję Shock'owi, który bardzo mnie zaskoczył i sam przypomniał mi o tym, abym kontynuowała pisanie. Mam nadzieję, że to co udało mi się stworzyć późną nocą i wczesnym ranem nie zawiedzie Twoich oczekiwań ^^
sobota, 20 lipca 2013
niedziela, 2 czerwca 2013
YeonHo no.3
Leżałem w łóżku nie śpiąc prawie całą noc. Szargało mną zbyt wiele emocji, od zadowolenia z powodu tego co się wydarzyło, przez zawstydzenie i poczucie winy, że tego nie przerwałem, po smutek, że to wszystko tak naprawdę wina alkoholu, że z Hackyeonem się nie znamy oraz jutro nie będzie nic pamiętać.
Drugim czynnikiem utrudniającym mi zaśnięcie był jasny księżyc w pełni, który chciał wedrzeć się do wnętrza sypialni każdą możliwą drogą, oświetlając ciało leżącego obok mnie chłopaka, jakby nie tylko w moim domyśle, a naprawdę był jakimś bóstwem, a kolejnym bezpośrednio leżący obok mnie chłopak, który spał sobie w najlepsze,jak gdyby nigdy nic. Wyglądał jak mały chłopiec, jak niewinne, bezbronne dziecko, a to w końcu jego winą były te wszystkie moje emocje i bezsenność. Zachciało mi się płakać, ale pomyślałem, że nawet jeśli jutro zapomni o tym co się stało, przeżyłem piękne chwile, a jego do niczego nie mogę zmuszać..
Leżałem tak do godziny 4 nad ranem i rozmyślałem nad wszystkimi możliwymi scenariuszami poranku. Postanowiłem wstać rano przed nim, a byłem pewny, że mi się uda, zważając na stan w jakim N zasypiał.
Spojrzałem jeszcze ze smutkiem na powód przyspieszonego bicia mojego serca, odwróciłem się na bok i poszedłem spać.
*
Mimo, iż spałem bardzo krótko, wstałem, jak zresztą podejrzewałem, przed Hackyeonem, z samego rana. Chciałem przygotować chłopakowi śniadanie. Podniosłem się i poszedłem w tym celu do kuchni. Zastanowiłem się mocno nad tym co mogłoby smakować mojemu gościowi. Długo nie myśląc postanowiłem zrobić omlety warzywne i upiec boczek na patelni. Wziąłem jajka z lodówki, umyłem paprykę, cebulę, szczypiorek oraz pomidora, po czym wszystko pokroiłem.
Przygotowanie całego śniadania zajęło mi około pół godziny. Gdy wszystko zrobiłem, poszedłem się umyć i przebrać. Założyłem jedną z moich ulubionych czarnych koszul i parę eleganckich jeansowych spodni. Miałem nadzieję, że wyglądam dobrze.
Gdy byłem już gotowy, zabrałem zrobione jedzenie i zaniosłem do sypialni. Położyłem tacę na szafce, przysiadłem obok śpiącego Hackyeona i przeczesałem jego szare włosy palcami, były tak miłe w dotyku..
Uśmiechnąłem się sam do siebie po czym szepnąłem chłopakowi do ucha, jednocześnie gładząc jego delikatny policzek:
- Hyung, przyniosłem ci śniadanie.
Zauważyłem, że jego powieki lekko się uchylają, a on sam przewraca się na drugi bok. Jeszcze raz wyszeptałem mu do ucha prośbę aby wstał, po czym całkiem otworzył oczy.
- Cześć Jiho-y.. aaa.. moja głowa - powiedział krzywiąc się szarowłosy.
- Tutaj masz tabletkę przeciwbólową, hyung - podałem mu lek i szklankę wody z cytryną.
- Dziękuję Jiho-ya.
Chłopak wysłał mi promienny uśmiech, mimo widocznego bólu, który niewątpliwie mu dokuczał. Podniósł się do półsiadu, wziął daną mu przeze mnie tabletkę, połknął i popił wodą.
- Przyniosłem ci też śniadanie, hyung - odrzekłem podając mu obiema dłońmi tacę z posiłkiem.
- Naprawdę niepotrzebnie się trudziłeś. Dziękuję Jiho-ya - powiedział zakłopotany chłopak i wziął ode mnie jedzenie. - I jeszppcze raz dziękuję za wczoraj, Jiho-ya.
- Nie ma za co hyung..
- Ależ jest.. Powiedz mi jedynie co robiliśmy po wyjściu z baru? Pamiętam, że zrobiłeś mi kanapki kiedy przyjechaliśmy tutaj, za co ci bardzo dziękuję, a potem?
Cholera, cholera, cholera! Wiedziałem że nie będzie pamiętał.. jak teraz zgrabnie wyminąć to czego nie pamięta, a w mojej głowie odbija się ze zwielokrotnym echem?
- Kiedy przyjechaliśmy i zjadłeś, przebrałeś się i poszedłeś spać, hyung..
- Na pewno? Jak mnie boli głowa..
- Nie dziwne hyung, dużo wczoraj wypileś.
- Chciałbym ci jakoś za to wszystko podziękować..
- Nie ma za co hyu..
- Dzisiaj mam całkowicie wolne, więc jeżeli chcesz, może poszedł byś ze mną na zakupy? Po prawdzie zawsze chodzę po sklepach z ciuchami z Ravim, ale myślę, że masz dobre wyczucie stylu patrząc na to jak się ubierasz.
Czułem, że się rumienię, ale byłem dumny, że zwrócił uwagę na to co nosiłem.
- W sumie to zastanawiałem się ostatnio nad kupnem paru rzeczy. - powiedziałem.
- To daj mi chwilę, przebior.. jej, nie mam czystych ubrań. - zaczął denerwować się chłopak.
- Jaki rozmiar nosisz hyung?
- S, M..
- Mamy taki sam rozmiar! Wybierz sobie coś z tamtej półki.
Wskazałem na drewnianą szafę, po czym N do niej podszedł. Przejrzał kilka bluzek i spodni. Po czym powiedział do mnie:
- Jiho-ya, a może wybierzesz mi jakiś zestaw do ubrania?
Spojrzałem na niego zaskoczony, ale w momencie zacząłem przebierać w ciuchach. Znalazłem bluzkę z wyższym kołnierzykiem w granatowym kolorze, zawsze uważałem, że dobrze wygląda w ubraniach w takim stylu. Odszukałem również parę jeansowych spodni o prostym kroju. Podałem mu wybrany zestaw. Uśmiechnął się jedynie i poszedł przebrać, wcześniej pytając o drogę do łazienki. Kiedy wyszedł.. oniemiałem! Góra perfekcyjnie podkreslała jego delikatnie wyrzeźbione mięśnie brzucha i ramion, a spodnie - idealnie umięśnione nogi.
- I jak? - zapytał chłopak rozkładając ręce na boki.
- Wyglądasz bardzo przystojnie, hyung - powiedziałem trochę się jąkając.
- To idziemy? Jeszcze boli mnie głowa, ale chyba damy radę.
Chwilę później zadzwoniłem po taksówkę, która po paru minutach była już pod moim domem. W czasie drogi nie rozmawialiśmy dużo. N uśmiechał się do mnie wielokrotnie, próbując ukryć ból, który z pewnością mu doskwierał. Kiedy znaleźliśmy się nieopodal centrum handlowego, zapłaciłem kierowcy i skierowaliśmy kroki w kierunku wejścia do galerii.
- Gdzie najpierw hyung? - spytałem chłopaka zaraz po przejściu przed główne drzwi.
- Buty! Chodźmy do sklepu z butami - ekscytował się.
Wjechaliśmy ruchomymi schodami na 2 piętro i szukaliśny wystaw z odzieżą sportową. Znaleźliśmy kilka takich miejsc i nie omieszkaliśmy wejść do wszystkich z nich.
- Te czerwone Converse'y są świetne - powiedział Hackyeon przemierzając buta.
- Tak hyung, ale spójrz na tamte brązowe Adidasy - pokazałem palcem na parę sportowego obuwia.
Chodziliśmy tak od sklepu do sklepu, aż N kupił sobie 2 pary trampek i jedną traperów. Nie obyło się bez wielu momentów śmiechu i droczenia się. Zakupy z hyungiem były czymś odmiennym niż z innymi, dostarczało mi to mnóstwa pozytywnych emocji i poprawiło nastrój.
Po długim sprawdzaniu półek sklepowych w poszukiwaniu ciekawych i pasujących do nas ubrań, przyszła pora na coś do zjedzenia.
- Jiho-ya, co powiesz na to żeby coś przekąsić? - zaproponował mój towarzysz.
- Bardzo chętnie hyung. - odpowiedziałem grzecznie.
- Mam wielką ochotę na bulgogi z kimchi.
- Więc chodźny.
Poszliśmy w kierunku części restauracyjnej galerii. Po drodze natknęliśmy się na plakat na temat przekłuwania uszu. Zawsze chciałem zrobić sobie kolczyk w uchu, ewentualnie dwa. Powiedziałem o tym N'owi na co odparł, że powinienem to zrobić. Weszliśmy do salonu. Po dłuższej rozmowie z kosmetyczką doszedłem do wniosku, że chcę mieć kolczyki rozmieszczone jak Leo - dwa lobe'y obok siebie w lewym uchu. Wybrałem dwie srebrne przekuwki i usiadłem na fotelu. Chwila strachu, dwa głośne strzały pistoletu piercerskiego, ale zero bólu. Kobieta, która wykonała zabieg przekłuca mi ucha opowiedziała jak mam postępować z ranami po przebiciu. Podziękowałem, zapłaciłem i wyszliśmy.
- Nie było tak strasznie, prawda? - spytał Hackyeon.
- Wcale, nawet nie bolało. Dziękuję za przekonanie mnie, hyung, a teraz chodźmy wreszcie coś zjeść. - odrzekłem.
Kiedy zamówiliśmy jedzenie, N to o czym wspominał wcześniej, a ja jeon oraz kupiliśmy sobie bubble tea, usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy rozmowę.
- Dziękuję jeszcze raz za wczoraj i za dzisiaj również, Jiho-ya. - zaczął ponownie dziękować N.
- Nie ma za co hyung, naprawdę - zakłopotałem się.
- Interesuje mnie jednak to co działo się po tym jak znaleźliśmy się u ciebie w domu..
- Oh hyung.. mówiłem ci, że przebrałeś się i poszedłeś spać..
- W sumie.. skoro tak twierdzisz. Nie pamiętam zbyt wiele
- Tak i to mnie bardzo boli - pomyślałem.
Podano nam zamówione potrawy i zaczęliśmy jeść. Jeon był naprawdę przepyszny, a z tego co widziałem chłopakowi też bardzo smakowało to co zamówił, gdyż zajadał się jakby nie widział jedzenia co najmniej miesiąc. Kiedy skończył, zapytał:
- Jiho-ya, może dzisiaj też poszlibyśmy do jakiegoś baru? Jutro też mam wolne od prób, występów i wywiadów, więc jeżeli chcesz..
- Jasne hyung!
- To chodźmy. Tam gdzie wczoraj może być?
Skinąłem głową i poszliśmy do miejsca gdzie znajdował się postój dla taksówek. N podał kierowcy adres (którego nie zdążyłem wcześniej zapamiętać) i pojechaliśmy. Po drodze powiedziałem chłopakowi od razu, że może u mnie nocować żeby nie stresował się możliwą reakcją managera. Zgodził się, co trochę mnie zaskoczyło, ale jednocześnie bardzo zadowoliło, dzięki temu mogłem spędzić z nim trochę czasu więcej.
Kiedy znaleźliśmy się wewnątrz knajpy zamówiliśmy po butelce soju i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Początkowo tylko się usmiechaliśmy do siebie, ale później, gdy trunku zaczęło wyraźnie ubywać, zupełnie jak wczoraj, nasze język się rozwiązały.
- Dobrze, że poszedłeś ze mną dzisiaj na zakupy, Jiho-ya. - powiedział chłopak. - I dziękuje ci za ubrania.
- Nie ma za co hyung. Ja ci dziękuje za namówienie mnie do przekłucia wreszcie ucha i za spędzony czas. Nadal jednak odnoszę nieodparte wrażenie, że to wszystko mi się śni..
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo spotkałem i mogę siedzieć z kimś kogo bardzo podziwiam i szanuję. Dziękuję ci za tą szansę hyung..
- Naprawdę nie wiem ma w tym nic nadzwyczajnego. Jestem zwykłym chłopakiem, jak wielu innych na tym świecie.
'Dla mnie jesteś wyjątkowy'.
- Napijmy się jeszcze. Idę po 3 butelki. - powiedział, a niedługo wrócił z flaszkami.
Nie dawała mi spokoju myśl o tym, że on nie jest po prostu skromny, a nisko się ocenia, patrząc na to co niedawno powiedział i to co mówił o sobie wczoraj.
Kiedy wrócił wypiliśmy jeszcze dwie butelki. Powiem szczerze, że wydawało mi się, że mówi wyraźniej i zachowuje się normalniej niż wczoraj, ale jakby nie był w pełni świadomy.
- Wiesz co Jiho-ya..? Przypominam sobie niejednokrotnie czasy przed debiutem kiedy byłem nic nie znaczącym Cha Hackyeonem, którym w sumie jestem do tej pory..
- Ale hyung..
- .. ludzi nie nie obchodziło moje życie, a teraz jestem obserwowany.. opisywany.. ta dziewczyna na fanmeetingu. ta, która nazwała mnie 'męską dzi..'
- Nie myśl o tym Hackyeonnie hyung - powiedziałem, gdyż widziałem, że w jego oczach zaczynają pojawiać się łzy. Nie zwróciłem nawet uwagi na formę jego imienia jakiej użyłem. Na szczęście on nie powiedział nic na temat tego zdrobnienia.
- Spójrz na tamtą.. o czym ja to? Napijmy się.
Nalał sobie soju do szklanki i wypił jednym łykiem. Powtórzył czynność kilka razy, a później powiedział do mnie:
- Możemy już jechać?
- Tak, tylko zadzwonię po taksówkę.
Zamówiłem transport, a gdy zauważyłem, stojące przed knajpą auto, wziąłem torby z zakupami oraz pomogłem N'owi wyjść na zewnątrz, a później wsiąść do auta.
Chłopak nie usnął tym razem. Patrzył się na mnie zamglonym wzrokiem i uśmiechał się do mnie. W pewnym momencie położył głowę na moich udach i spoglądał z dołu. Zamurowało mnie, moją jedyną reakcją na to co zrobił był niepewny uśmiech. Parę minut trwała podróż z N'em na nogach, a gdy dobiegła końca i wysiedliśmy, zaprowadziłem go do domu i pomogłem usiąść na kanapie.
- Oh.. Jiho-ya.. tak dużo wypiłem dzisiaj.. - zaczął bełkotać. - Chyba mi niedobrze..
Złapałem go pod ramię i zaprowadziłem do łazienki, otworzyłem też duże okno, a on przysiadł na brzegu wanny. i posiedział w ciszy kilka minut.
- Już mi lepiej, dziękuje. - powiedział i wstał. Kiedy znów znaleźliśmy się w salonie zaczął przeglądać moje płyty. Ja w tym czasie poszedłem zrobić coś do zjedzenia, a ponieważ w lodówce nie znalazłem nic co mogłoby być podane od razu, zrobiłem jajecznicę. Gdy była już nałożona, wyciągnąłem jeszcze chipsy krewetkowe, o których przypadkiem sobie przypomniałem. Zabrałem wszystko i zaniosłem do pokoju.
Nie zaskoczyło mnie wcale to, że zastałem Hackyeona śpiącego na brzegu kanapy. Zastanawiałem się czy go budzić, ale postanowiłem to zrobić, powinien coś jednak zjeść. Podszedłem do niego i delikatnie pogładziłem po policzku.
- Hyung, przyniosłem kolacje.
Otworzył oczy, spojrzał na mnie chyba nie do końca kontaktując i chwycił pałeczki.
Jadł powoli, ale chyba mu smakowało. Kiedy skończył wyniósłem naczynia do kuchni i wróciłem do niego na chwilę, aby go zapytać w czym chce spać.
- Obojętne. Jiho-ya.. możesz spać ze mną? Boje się spać sam.. - powiedział.
Historia z wczoraj się powtarza.
- Dobrze hyung. Przebierz się tylko w to co ci przygotowałem.
Chłopak wstał, zabrał jedną z płyt ze sobą i poszedł w kierunku sypialni. Ja postanowiłem zmyć naczynia, aby mieć jutro mniej roboty, a ledwo skończyłem, usłyszałem muzykę dobiegającą z mojego pokoju.
Kiedy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem przebranego już Hackyeona, który uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Wiesz, Jiho-ya.. może jestem pijany, może gadam od rzeczy, ale jestem ci bardzo wdzięczny za ten cudownie spędzony z tobą dzień.. - mruczał uśmiechając się.
- Nie ma za co hyu..
Nie zdążyłem skończyć, gdyż uciszył mnie składając pocałunek na moich ustach. Znów mnie zaskoczył. Poczułem jak jego ramiona oplatają się wokół mojej szyi. Westchnąłem, a on wykorzystał to i sprawił, że nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. Znów chciałem to przerwać, wiedziałem, że to co się dzieje jest złe, ale nie mogłem. Wszystkie emocje, od zakłopotania, przez radość, po ekscytację, skumulowały się i odebrały mi zdolność racjonalnego myślenia. Objąłem chłopaka w pasie, aby przybliżyć jego ciało do siebie. Czułem bijące od niego gorąco.
Podczas, gdy nasze usta były nadal złączone, straciłem równowagę i wywróciłem się na łóżko, a Hackyeon upadł na mnie. Spojrzałem mu głębokow oczy i zacząłem całować. Po chwili poczułem, jak zaczyna rozpinać guziki mojej koszuli, a jednocześnie jak w momencie podniosła się temperatura w pokoju, wraz z naszą narastającą ekscytacją z powodu tego co się działo..
Usłyszałem nagle melodię piosenki 'Like you'll never see me again' Alicii Keys. Tak, jakbyś miał nigdy mnie nie zobaczyć, hyung..
Tym razem byliśmy zachłanni bliskości, jak głodne zwierzęta. Każdą komórką ciała pragnąłem jego dotyku, każda prosiła o więcej. Cała sypialnia, aż wypełniała się po brzegi naszymi westchnięciami. Oboje tego chcieliśmy. Z pewnością alkohol pomógł nam się przełamać, ale tak naprawdę tego pożądaliśmy.
Wplotłem palce w jego miękkie włosy. Czułem zapach spożytego soju, ale nie przeszkadzał mi on w ogóle, zapewne dlatego, że sam byłem nim odurzony, nim oraz tym co się działo.
Byliśmy jednym ciałem, jednym wielkim bałaganem stworzynym z przeżywanych przez nas emocji. Byliśmy poza światem realnym, znajdowaliśmy się gdzieś ponad nim.
Muzykę dochodzącą z wieży przerwały nasze jęki, a nasze nagie ciała były ozdobione blaskiem księżyca.
Mimo zachłanności, nie przestaliśmy być delikatni. To wszystko było jak sen - bliskość, uniesienie. Trudno opisać słowami piękno tej chwili kiedy jesteś z kimś kogo tak bardzo kochasz, nawet na odległość, a później możesz przeżyć te wszystkie cudowne chwile z tą osobą.
Czułem unoszące się gorąco oraz wilgotność jego ciała pode mną. Nie chciałem go skrzywdzić, a jedynie pokazać wszystko co do niego czuję, oddać mu się całkowicie i pozwolić czytać z siebie jak z otwartej księgi.
Byliśmy jednym, całością, pochłonięci przez poznawanie swoich ciał i ucznie się ich na pamięć poprzez używanie każdego zmysłu. Wzrokiem i dotykiem rysowaliśmy mapę naszych ciał, nasz słuch rozkoszował się muzyką jaką wspólnie tworzyliśmy, smakiem i węchem zwiększaliśmy wzajemnie swój apetyt na kolejne doznania. Dąźyliśmy do stanu błogiego spełnienia, do naszego siódmego nieba, do którego wstęp mieliśmy tylko my dwoje i tylko my posiadaliśmy klucz do tego rajskiego ogrodu.
Kiedy po chwilach uniesień padliśmy zmęczeni obok siebie, spojrzałem na Hackyeona, który wyszeptał gładząc dłonią mój policzek:
- Jiho-ya, saranghaeyo.
Słysząc to co przed chwilą wypowiedziały jego usta, poczułem łzy spływające po moich policzkach, które starł wierzchem swojej dłoni.
- Też cię kocham Hackyeonnie hyung.. - powiedziałem cicho, a pocałunkiem przypieczętowałem wypowiedziane słowa.
Niedługo zajęło nam, aby usnąć w swoich objęciach, zmęczeni tym co stało się dosłownie przed momentem.
*
Obudziły mnie promienie rannego słońca. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem czy to co przeżyłem z N'em nie było, pięknym, ale jedynie, snem. Ku mojej radości, obok mnie leżał chłopak, którego kochałem od pierwsze wejrzenia.
Nie chciałem go budzić, wiec wziąłem sobie ubrania z szafy i cicho wyszedłem do łazienki.
Spojrzałem w lustro.
- Wyglądam o wiele lepiej niż wczoraj.. czuje się lepiej niż wczoraj - pomyślałem, pochłonięty wspomnieniem minionej nocy.
Poszedłem do kuchni, a ponieważ lodówka przez noc sama nie zapełniła się jedzeniem, postanowiłem pójść do sklepu na rogu i kupić coś na śniadanie.
Kiedy wróciłem zrobiłem naleśniki z serem, jakich nauczyłem się robić będąc jeszcze w Polsce. Do tego wszystkiego przygotowałem kakao. Taki posiłek zaniosłem na tacy do sypialni. Spojrzałem na szarowłosego leżącego w błękitnej pościeli i śpiącego w najlepsze. Był taki piękny..
Postanowiłem go obudzić. W tym celu pogładziłem go delikatnie za uchem i wyszeptałem:
- Hackyeonnie hyung, pora wstawać.
Uchylił nieznacznie powieki, a wtedy ja złożyłem pocałunek na jego pięknych, pełnych ustach.
- Dzień dobry hyung - uśmiechnąłem się.
- Dzień.. dobry Jiho-ya. - spojrzał niepewnie dookoła siebie, a później na mnie i na siebie. - Dziękuję za śniadanie, ale Jiho-ya, dlaczego.. czemu tak cholernie wszystko mnie boli, nie jestem ubrany i nie mogę wstać z łóź.. ahh.. Jiho-ya.. czy.. czy my..
CHOLERA!
_________
Kolejny ep YeonHo. Pisany podczas słuchania m.in. TRAX - Oh My Goddess!, F.Cuz - Dreaming I, Big Bang - Koe Wo Kikasete, U-Kiss - Neverland, SHINee - Nightmare, SHINee - 1000-nen Zutto Soba Ni Ite, SECRET - Poison, Seungri - Strong Baby, BTOB - Irresistible Lips, VIXX - hyde itd.
Part ten, jak i całe opowiadanie, dedykowany jest Shock'owi (zabiję Cię za to, że natchnąłeś mnie do pisania czegos takiego!)
Niestety nie umiem pisać hardziej niż jest, dlatego chciałam stworzyć takie sensualne opowiadanie niż iść w stronę hardego smuta, którego nie umiałabym napisać poprawnie. Krótko, wolę shounen-ai, yaoi w formie fluff niż smut :P
Mam szczerą nadzieję, że błędów jest minimalna ilość, i że się spodoba *^^"*.
Drugim czynnikiem utrudniającym mi zaśnięcie był jasny księżyc w pełni, który chciał wedrzeć się do wnętrza sypialni każdą możliwą drogą, oświetlając ciało leżącego obok mnie chłopaka, jakby nie tylko w moim domyśle, a naprawdę był jakimś bóstwem, a kolejnym bezpośrednio leżący obok mnie chłopak, który spał sobie w najlepsze,jak gdyby nigdy nic. Wyglądał jak mały chłopiec, jak niewinne, bezbronne dziecko, a to w końcu jego winą były te wszystkie moje emocje i bezsenność. Zachciało mi się płakać, ale pomyślałem, że nawet jeśli jutro zapomni o tym co się stało, przeżyłem piękne chwile, a jego do niczego nie mogę zmuszać..
Leżałem tak do godziny 4 nad ranem i rozmyślałem nad wszystkimi możliwymi scenariuszami poranku. Postanowiłem wstać rano przed nim, a byłem pewny, że mi się uda, zważając na stan w jakim N zasypiał.
Spojrzałem jeszcze ze smutkiem na powód przyspieszonego bicia mojego serca, odwróciłem się na bok i poszedłem spać.
*
Mimo, iż spałem bardzo krótko, wstałem, jak zresztą podejrzewałem, przed Hackyeonem, z samego rana. Chciałem przygotować chłopakowi śniadanie. Podniosłem się i poszedłem w tym celu do kuchni. Zastanowiłem się mocno nad tym co mogłoby smakować mojemu gościowi. Długo nie myśląc postanowiłem zrobić omlety warzywne i upiec boczek na patelni. Wziąłem jajka z lodówki, umyłem paprykę, cebulę, szczypiorek oraz pomidora, po czym wszystko pokroiłem.
Przygotowanie całego śniadania zajęło mi około pół godziny. Gdy wszystko zrobiłem, poszedłem się umyć i przebrać. Założyłem jedną z moich ulubionych czarnych koszul i parę eleganckich jeansowych spodni. Miałem nadzieję, że wyglądam dobrze.
Gdy byłem już gotowy, zabrałem zrobione jedzenie i zaniosłem do sypialni. Położyłem tacę na szafce, przysiadłem obok śpiącego Hackyeona i przeczesałem jego szare włosy palcami, były tak miłe w dotyku..
Uśmiechnąłem się sam do siebie po czym szepnąłem chłopakowi do ucha, jednocześnie gładząc jego delikatny policzek:
- Hyung, przyniosłem ci śniadanie.
Zauważyłem, że jego powieki lekko się uchylają, a on sam przewraca się na drugi bok. Jeszcze raz wyszeptałem mu do ucha prośbę aby wstał, po czym całkiem otworzył oczy.
- Cześć Jiho-y.. aaa.. moja głowa - powiedział krzywiąc się szarowłosy.
- Tutaj masz tabletkę przeciwbólową, hyung - podałem mu lek i szklankę wody z cytryną.
- Dziękuję Jiho-ya.
Chłopak wysłał mi promienny uśmiech, mimo widocznego bólu, który niewątpliwie mu dokuczał. Podniósł się do półsiadu, wziął daną mu przeze mnie tabletkę, połknął i popił wodą.
- Przyniosłem ci też śniadanie, hyung - odrzekłem podając mu obiema dłońmi tacę z posiłkiem.
- Naprawdę niepotrzebnie się trudziłeś. Dziękuję Jiho-ya - powiedział zakłopotany chłopak i wziął ode mnie jedzenie. - I jeszppcze raz dziękuję za wczoraj, Jiho-ya.
- Nie ma za co hyung..
- Ależ jest.. Powiedz mi jedynie co robiliśmy po wyjściu z baru? Pamiętam, że zrobiłeś mi kanapki kiedy przyjechaliśmy tutaj, za co ci bardzo dziękuję, a potem?
Cholera, cholera, cholera! Wiedziałem że nie będzie pamiętał.. jak teraz zgrabnie wyminąć to czego nie pamięta, a w mojej głowie odbija się ze zwielokrotnym echem?
- Kiedy przyjechaliśmy i zjadłeś, przebrałeś się i poszedłeś spać, hyung..
- Na pewno? Jak mnie boli głowa..
- Nie dziwne hyung, dużo wczoraj wypileś.
- Chciałbym ci jakoś za to wszystko podziękować..
- Nie ma za co hyu..
- Dzisiaj mam całkowicie wolne, więc jeżeli chcesz, może poszedł byś ze mną na zakupy? Po prawdzie zawsze chodzę po sklepach z ciuchami z Ravim, ale myślę, że masz dobre wyczucie stylu patrząc na to jak się ubierasz.
Czułem, że się rumienię, ale byłem dumny, że zwrócił uwagę na to co nosiłem.
- W sumie to zastanawiałem się ostatnio nad kupnem paru rzeczy. - powiedziałem.
- To daj mi chwilę, przebior.. jej, nie mam czystych ubrań. - zaczął denerwować się chłopak.
- Jaki rozmiar nosisz hyung?
- S, M..
- Mamy taki sam rozmiar! Wybierz sobie coś z tamtej półki.
Wskazałem na drewnianą szafę, po czym N do niej podszedł. Przejrzał kilka bluzek i spodni. Po czym powiedział do mnie:
- Jiho-ya, a może wybierzesz mi jakiś zestaw do ubrania?
Spojrzałem na niego zaskoczony, ale w momencie zacząłem przebierać w ciuchach. Znalazłem bluzkę z wyższym kołnierzykiem w granatowym kolorze, zawsze uważałem, że dobrze wygląda w ubraniach w takim stylu. Odszukałem również parę jeansowych spodni o prostym kroju. Podałem mu wybrany zestaw. Uśmiechnął się jedynie i poszedł przebrać, wcześniej pytając o drogę do łazienki. Kiedy wyszedł.. oniemiałem! Góra perfekcyjnie podkreslała jego delikatnie wyrzeźbione mięśnie brzucha i ramion, a spodnie - idealnie umięśnione nogi.
- I jak? - zapytał chłopak rozkładając ręce na boki.
- Wyglądasz bardzo przystojnie, hyung - powiedziałem trochę się jąkając.
- To idziemy? Jeszcze boli mnie głowa, ale chyba damy radę.
Chwilę później zadzwoniłem po taksówkę, która po paru minutach była już pod moim domem. W czasie drogi nie rozmawialiśmy dużo. N uśmiechał się do mnie wielokrotnie, próbując ukryć ból, który z pewnością mu doskwierał. Kiedy znaleźliśmy się nieopodal centrum handlowego, zapłaciłem kierowcy i skierowaliśmy kroki w kierunku wejścia do galerii.
- Gdzie najpierw hyung? - spytałem chłopaka zaraz po przejściu przed główne drzwi.
- Buty! Chodźmy do sklepu z butami - ekscytował się.
Wjechaliśmy ruchomymi schodami na 2 piętro i szukaliśny wystaw z odzieżą sportową. Znaleźliśmy kilka takich miejsc i nie omieszkaliśmy wejść do wszystkich z nich.
- Te czerwone Converse'y są świetne - powiedział Hackyeon przemierzając buta.
- Tak hyung, ale spójrz na tamte brązowe Adidasy - pokazałem palcem na parę sportowego obuwia.
Chodziliśmy tak od sklepu do sklepu, aż N kupił sobie 2 pary trampek i jedną traperów. Nie obyło się bez wielu momentów śmiechu i droczenia się. Zakupy z hyungiem były czymś odmiennym niż z innymi, dostarczało mi to mnóstwa pozytywnych emocji i poprawiło nastrój.
Po długim sprawdzaniu półek sklepowych w poszukiwaniu ciekawych i pasujących do nas ubrań, przyszła pora na coś do zjedzenia.
- Jiho-ya, co powiesz na to żeby coś przekąsić? - zaproponował mój towarzysz.
- Bardzo chętnie hyung. - odpowiedziałem grzecznie.
- Mam wielką ochotę na bulgogi z kimchi.
- Więc chodźny.
Poszliśmy w kierunku części restauracyjnej galerii. Po drodze natknęliśmy się na plakat na temat przekłuwania uszu. Zawsze chciałem zrobić sobie kolczyk w uchu, ewentualnie dwa. Powiedziałem o tym N'owi na co odparł, że powinienem to zrobić. Weszliśmy do salonu. Po dłuższej rozmowie z kosmetyczką doszedłem do wniosku, że chcę mieć kolczyki rozmieszczone jak Leo - dwa lobe'y obok siebie w lewym uchu. Wybrałem dwie srebrne przekuwki i usiadłem na fotelu. Chwila strachu, dwa głośne strzały pistoletu piercerskiego, ale zero bólu. Kobieta, która wykonała zabieg przekłuca mi ucha opowiedziała jak mam postępować z ranami po przebiciu. Podziękowałem, zapłaciłem i wyszliśmy.
- Nie było tak strasznie, prawda? - spytał Hackyeon.
- Wcale, nawet nie bolało. Dziękuję za przekonanie mnie, hyung, a teraz chodźmy wreszcie coś zjeść. - odrzekłem.
Kiedy zamówiliśmy jedzenie, N to o czym wspominał wcześniej, a ja jeon oraz kupiliśmy sobie bubble tea, usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy rozmowę.
- Dziękuję jeszcze raz za wczoraj i za dzisiaj również, Jiho-ya. - zaczął ponownie dziękować N.
- Nie ma za co hyung, naprawdę - zakłopotałem się.
- Interesuje mnie jednak to co działo się po tym jak znaleźliśmy się u ciebie w domu..
- Oh hyung.. mówiłem ci, że przebrałeś się i poszedłeś spać..
- W sumie.. skoro tak twierdzisz. Nie pamiętam zbyt wiele
- Tak i to mnie bardzo boli - pomyślałem.
Podano nam zamówione potrawy i zaczęliśmy jeść. Jeon był naprawdę przepyszny, a z tego co widziałem chłopakowi też bardzo smakowało to co zamówił, gdyż zajadał się jakby nie widział jedzenia co najmniej miesiąc. Kiedy skończył, zapytał:
- Jiho-ya, może dzisiaj też poszlibyśmy do jakiegoś baru? Jutro też mam wolne od prób, występów i wywiadów, więc jeżeli chcesz..
- Jasne hyung!
- To chodźmy. Tam gdzie wczoraj może być?
Skinąłem głową i poszliśmy do miejsca gdzie znajdował się postój dla taksówek. N podał kierowcy adres (którego nie zdążyłem wcześniej zapamiętać) i pojechaliśmy. Po drodze powiedziałem chłopakowi od razu, że może u mnie nocować żeby nie stresował się możliwą reakcją managera. Zgodził się, co trochę mnie zaskoczyło, ale jednocześnie bardzo zadowoliło, dzięki temu mogłem spędzić z nim trochę czasu więcej.
Kiedy znaleźliśmy się wewnątrz knajpy zamówiliśmy po butelce soju i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Początkowo tylko się usmiechaliśmy do siebie, ale później, gdy trunku zaczęło wyraźnie ubywać, zupełnie jak wczoraj, nasze język się rozwiązały.
- Dobrze, że poszedłeś ze mną dzisiaj na zakupy, Jiho-ya. - powiedział chłopak. - I dziękuje ci za ubrania.
- Nie ma za co hyung. Ja ci dziękuje za namówienie mnie do przekłucia wreszcie ucha i za spędzony czas. Nadal jednak odnoszę nieodparte wrażenie, że to wszystko mi się śni..
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo spotkałem i mogę siedzieć z kimś kogo bardzo podziwiam i szanuję. Dziękuję ci za tą szansę hyung..
- Naprawdę nie wiem ma w tym nic nadzwyczajnego. Jestem zwykłym chłopakiem, jak wielu innych na tym świecie.
'Dla mnie jesteś wyjątkowy'.
- Napijmy się jeszcze. Idę po 3 butelki. - powiedział, a niedługo wrócił z flaszkami.
Nie dawała mi spokoju myśl o tym, że on nie jest po prostu skromny, a nisko się ocenia, patrząc na to co niedawno powiedział i to co mówił o sobie wczoraj.
Kiedy wrócił wypiliśmy jeszcze dwie butelki. Powiem szczerze, że wydawało mi się, że mówi wyraźniej i zachowuje się normalniej niż wczoraj, ale jakby nie był w pełni świadomy.
- Wiesz co Jiho-ya..? Przypominam sobie niejednokrotnie czasy przed debiutem kiedy byłem nic nie znaczącym Cha Hackyeonem, którym w sumie jestem do tej pory..
- Ale hyung..
- .. ludzi nie nie obchodziło moje życie, a teraz jestem obserwowany.. opisywany.. ta dziewczyna na fanmeetingu. ta, która nazwała mnie 'męską dzi..'
- Nie myśl o tym Hackyeonnie hyung - powiedziałem, gdyż widziałem, że w jego oczach zaczynają pojawiać się łzy. Nie zwróciłem nawet uwagi na formę jego imienia jakiej użyłem. Na szczęście on nie powiedział nic na temat tego zdrobnienia.
- Spójrz na tamtą.. o czym ja to? Napijmy się.
Nalał sobie soju do szklanki i wypił jednym łykiem. Powtórzył czynność kilka razy, a później powiedział do mnie:
- Możemy już jechać?
- Tak, tylko zadzwonię po taksówkę.
Zamówiłem transport, a gdy zauważyłem, stojące przed knajpą auto, wziąłem torby z zakupami oraz pomogłem N'owi wyjść na zewnątrz, a później wsiąść do auta.
Chłopak nie usnął tym razem. Patrzył się na mnie zamglonym wzrokiem i uśmiechał się do mnie. W pewnym momencie położył głowę na moich udach i spoglądał z dołu. Zamurowało mnie, moją jedyną reakcją na to co zrobił był niepewny uśmiech. Parę minut trwała podróż z N'em na nogach, a gdy dobiegła końca i wysiedliśmy, zaprowadziłem go do domu i pomogłem usiąść na kanapie.
- Oh.. Jiho-ya.. tak dużo wypiłem dzisiaj.. - zaczął bełkotać. - Chyba mi niedobrze..
Złapałem go pod ramię i zaprowadziłem do łazienki, otworzyłem też duże okno, a on przysiadł na brzegu wanny. i posiedział w ciszy kilka minut.
- Już mi lepiej, dziękuje. - powiedział i wstał. Kiedy znów znaleźliśmy się w salonie zaczął przeglądać moje płyty. Ja w tym czasie poszedłem zrobić coś do zjedzenia, a ponieważ w lodówce nie znalazłem nic co mogłoby być podane od razu, zrobiłem jajecznicę. Gdy była już nałożona, wyciągnąłem jeszcze chipsy krewetkowe, o których przypadkiem sobie przypomniałem. Zabrałem wszystko i zaniosłem do pokoju.
Nie zaskoczyło mnie wcale to, że zastałem Hackyeona śpiącego na brzegu kanapy. Zastanawiałem się czy go budzić, ale postanowiłem to zrobić, powinien coś jednak zjeść. Podszedłem do niego i delikatnie pogładziłem po policzku.
- Hyung, przyniosłem kolacje.
Otworzył oczy, spojrzał na mnie chyba nie do końca kontaktując i chwycił pałeczki.
Jadł powoli, ale chyba mu smakowało. Kiedy skończył wyniósłem naczynia do kuchni i wróciłem do niego na chwilę, aby go zapytać w czym chce spać.
- Obojętne. Jiho-ya.. możesz spać ze mną? Boje się spać sam.. - powiedział.
Historia z wczoraj się powtarza.
- Dobrze hyung. Przebierz się tylko w to co ci przygotowałem.
Chłopak wstał, zabrał jedną z płyt ze sobą i poszedł w kierunku sypialni. Ja postanowiłem zmyć naczynia, aby mieć jutro mniej roboty, a ledwo skończyłem, usłyszałem muzykę dobiegającą z mojego pokoju.
Kiedy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem przebranego już Hackyeona, który uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Wiesz, Jiho-ya.. może jestem pijany, może gadam od rzeczy, ale jestem ci bardzo wdzięczny za ten cudownie spędzony z tobą dzień.. - mruczał uśmiechając się.
- Nie ma za co hyu..
Nie zdążyłem skończyć, gdyż uciszył mnie składając pocałunek na moich ustach. Znów mnie zaskoczył. Poczułem jak jego ramiona oplatają się wokół mojej szyi. Westchnąłem, a on wykorzystał to i sprawił, że nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. Znów chciałem to przerwać, wiedziałem, że to co się dzieje jest złe, ale nie mogłem. Wszystkie emocje, od zakłopotania, przez radość, po ekscytację, skumulowały się i odebrały mi zdolność racjonalnego myślenia. Objąłem chłopaka w pasie, aby przybliżyć jego ciało do siebie. Czułem bijące od niego gorąco.
Podczas, gdy nasze usta były nadal złączone, straciłem równowagę i wywróciłem się na łóżko, a Hackyeon upadł na mnie. Spojrzałem mu głębokow oczy i zacząłem całować. Po chwili poczułem, jak zaczyna rozpinać guziki mojej koszuli, a jednocześnie jak w momencie podniosła się temperatura w pokoju, wraz z naszą narastającą ekscytacją z powodu tego co się działo..
Usłyszałem nagle melodię piosenki 'Like you'll never see me again' Alicii Keys. Tak, jakbyś miał nigdy mnie nie zobaczyć, hyung..
Tym razem byliśmy zachłanni bliskości, jak głodne zwierzęta. Każdą komórką ciała pragnąłem jego dotyku, każda prosiła o więcej. Cała sypialnia, aż wypełniała się po brzegi naszymi westchnięciami. Oboje tego chcieliśmy. Z pewnością alkohol pomógł nam się przełamać, ale tak naprawdę tego pożądaliśmy.
Wplotłem palce w jego miękkie włosy. Czułem zapach spożytego soju, ale nie przeszkadzał mi on w ogóle, zapewne dlatego, że sam byłem nim odurzony, nim oraz tym co się działo.
Byliśmy jednym ciałem, jednym wielkim bałaganem stworzynym z przeżywanych przez nas emocji. Byliśmy poza światem realnym, znajdowaliśmy się gdzieś ponad nim.
Muzykę dochodzącą z wieży przerwały nasze jęki, a nasze nagie ciała były ozdobione blaskiem księżyca.
Mimo zachłanności, nie przestaliśmy być delikatni. To wszystko było jak sen - bliskość, uniesienie. Trudno opisać słowami piękno tej chwili kiedy jesteś z kimś kogo tak bardzo kochasz, nawet na odległość, a później możesz przeżyć te wszystkie cudowne chwile z tą osobą.
Czułem unoszące się gorąco oraz wilgotność jego ciała pode mną. Nie chciałem go skrzywdzić, a jedynie pokazać wszystko co do niego czuję, oddać mu się całkowicie i pozwolić czytać z siebie jak z otwartej księgi.
Byliśmy jednym, całością, pochłonięci przez poznawanie swoich ciał i ucznie się ich na pamięć poprzez używanie każdego zmysłu. Wzrokiem i dotykiem rysowaliśmy mapę naszych ciał, nasz słuch rozkoszował się muzyką jaką wspólnie tworzyliśmy, smakiem i węchem zwiększaliśmy wzajemnie swój apetyt na kolejne doznania. Dąźyliśmy do stanu błogiego spełnienia, do naszego siódmego nieba, do którego wstęp mieliśmy tylko my dwoje i tylko my posiadaliśmy klucz do tego rajskiego ogrodu.
Kiedy po chwilach uniesień padliśmy zmęczeni obok siebie, spojrzałem na Hackyeona, który wyszeptał gładząc dłonią mój policzek:
- Jiho-ya, saranghaeyo.
Słysząc to co przed chwilą wypowiedziały jego usta, poczułem łzy spływające po moich policzkach, które starł wierzchem swojej dłoni.
- Też cię kocham Hackyeonnie hyung.. - powiedziałem cicho, a pocałunkiem przypieczętowałem wypowiedziane słowa.
Niedługo zajęło nam, aby usnąć w swoich objęciach, zmęczeni tym co stało się dosłownie przed momentem.
*
Obudziły mnie promienie rannego słońca. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem czy to co przeżyłem z N'em nie było, pięknym, ale jedynie, snem. Ku mojej radości, obok mnie leżał chłopak, którego kochałem od pierwsze wejrzenia.
Nie chciałem go budzić, wiec wziąłem sobie ubrania z szafy i cicho wyszedłem do łazienki.
Spojrzałem w lustro.
- Wyglądam o wiele lepiej niż wczoraj.. czuje się lepiej niż wczoraj - pomyślałem, pochłonięty wspomnieniem minionej nocy.
Poszedłem do kuchni, a ponieważ lodówka przez noc sama nie zapełniła się jedzeniem, postanowiłem pójść do sklepu na rogu i kupić coś na śniadanie.
Kiedy wróciłem zrobiłem naleśniki z serem, jakich nauczyłem się robić będąc jeszcze w Polsce. Do tego wszystkiego przygotowałem kakao. Taki posiłek zaniosłem na tacy do sypialni. Spojrzałem na szarowłosego leżącego w błękitnej pościeli i śpiącego w najlepsze. Był taki piękny..
Postanowiłem go obudzić. W tym celu pogładziłem go delikatnie za uchem i wyszeptałem:
- Hackyeonnie hyung, pora wstawać.
Uchylił nieznacznie powieki, a wtedy ja złożyłem pocałunek na jego pięknych, pełnych ustach.
- Dzień dobry hyung - uśmiechnąłem się.
- Dzień.. dobry Jiho-ya. - spojrzał niepewnie dookoła siebie, a później na mnie i na siebie. - Dziękuję za śniadanie, ale Jiho-ya, dlaczego.. czemu tak cholernie wszystko mnie boli, nie jestem ubrany i nie mogę wstać z łóź.. ahh.. Jiho-ya.. czy.. czy my..
CHOLERA!
_________
Kolejny ep YeonHo. Pisany podczas słuchania m.in. TRAX - Oh My Goddess!, F.Cuz - Dreaming I, Big Bang - Koe Wo Kikasete, U-Kiss - Neverland, SHINee - Nightmare, SHINee - 1000-nen Zutto Soba Ni Ite, SECRET - Poison, Seungri - Strong Baby, BTOB - Irresistible Lips, VIXX - hyde itd.
Part ten, jak i całe opowiadanie, dedykowany jest Shock'owi (zabiję Cię za to, że natchnąłeś mnie do pisania czegos takiego!)
Niestety nie umiem pisać hardziej niż jest, dlatego chciałam stworzyć takie sensualne opowiadanie niż iść w stronę hardego smuta, którego nie umiałabym napisać poprawnie. Krótko, wolę shounen-ai, yaoi w formie fluff niż smut :P
Mam szczerą nadzieję, że błędów jest minimalna ilość, i że się spodoba *^^"*.
sobota, 18 maja 2013
YeonHo no.2
Podążałem w ciszy za chłopakiem w szerokiej bluzie. Nadal nie docierało do mnie do końca to za kim tak naprawdę idę.
Po kilku dłuższych chwilach Hackyeon wsiadł do dużego czarnego samochodu i zaprosił mnie do środka ruchem dłoni.
Muszę przyznać, że samochód był bogato wyposażony i bardzo ładny, ale nie o samochód tu chodziło. Po chwili od wejścia do środka, N zdjął kaptur z głowy tym samym ukazując swoją piękną twarz. Jakie on ma piękne oczy.. jednocześnie dziecięce i z takim pociągającym spojrzeniem. Ale czemu się dziwić? Tylko koreańscy idole potrafią być słodcy, uroczy i seksowni w tym samym czasie.
- Jiho-ssi, cieszę się, że zrozumiałeś moje znaki na koncercie - powiedział chłopak.
- Oh.. na początku myślałem, że mam tylko zwidy. - powiedziałem czując, że się rumienię.
- Nie myślałem, że spotkam cię na koncercie, Jiho-ssi.
- A ja nie spodziewałem, że możesz chcieć się ze mną zobaczyć po koncercie. Właściwie to gdzie jedziemy?
- Do jakiegoś baru. Chcę ci wynagrodzić tą nieszczęsną czekoladę..
- Przecież..
- ..poza tym dawno nie miałem okazji porozmawiać z nikim z zewnątrz. Cały czas próby, treningi i tak w kółko. Nie mam czasu nawet dla rodziny i przyjaciół.
Wyglądał na smutnego. Skoro tak stawiał sytuację to musiałem zrobić coś żeby go rozweselić.
Przyjrzałem mu się bardzo dokładnie. Idealne rysy twarzy, piękne kości policzkowe i cera, cudowne oczy (chyba właśnie one przykuły moją uwagę na samym początku) oraz pełne usta i zadbane dłonie - to był mój ideał. Naprawdę trudno było uwierzyć, że znów dane mi jest siedzieć koło niego.
Podróż nie trwała długo, a nim nie dotarliśmy do jej celu nie zmieniliśmy ani słowa, jedynie uśmiechy. Ja nie zaczynałem rozmowy, gdyż byłem zbyt onieśmielony, a Hackyeon zapewne dlatego, że był zmęczony, co było wyraźnie widać.
Wysiedliśmy z auta przed jakimś na oko rzadko odwiedzanym barem.
- To moje ulubione miejsce. Mało osób tu przychodzi, ma przyjemny klimat, a obsługa jest dyskretna. - powiedział chłopak o księżycowych włosach.
Weszliśmy do środka. Faktycznie, było całkiem przytulnie - stały tutaj drewniane stoliki, ściany miały ciemnozielony kolor i wisiało na nich sporo obrazów, które przedstawiały krajobrazy Korei.
Skierowaliśmy kroki w kierunku baru. Zastanawiałem się co będziemy kupować i ile jest w stanie wypić Hackyeon, biorąc pod uwagę jego zmęczenie...
- Czego chciałbyś się napić? - zapytał chłopak swoim przyjemnym głosem, którym powodował u mnie miłe dreszcze. - Piwo czy soju?
- Może... może napijmy się soju? - powiedziałem niepewnie.
N poprosił o 2 butelki trunku. Początkowo piliśmy powoli, mało rozmawiając, ale pod koniec butelki chłopakowi rozwiązał się język.
- Wiesz, miło czasem posiedzieć z kimś kto nie zna twojego życia poza sceną, kiedy możesz się rozerwać. - mówił, a na jego policzkach dostrzegłem widoczne rumieńce.
- Każdemu należy się trochę przerwy, Hackyeon - ssi. - powiedziałem uśmiechając się do niego.
- W jakim jesteś wieku, Jiho-ssi?
- Niedawno skończyłem 20 lat (tak.. jestem od Ciebie młodszy 4 lata..)
- Mów mi hyung, Jiho-ya.
Zaskoczyła mnie jego otwartość, czyżby aż tak zadziałał na niego alkohol? Nie twierdzę jednak żeby w jakikolwiek sposób mi to przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, spodobało mi się, że tak szybko chciał nawiązać bliższe kontakty ze mną.
- Po co przyjechałeś do Korei? - zapytał sięgając po kolejną szklaneczkę soju.
- Początkowo w celach turystycznych, ale szlifowałem język, dostałem się tutaj do szkoły, później na studia i zostałem. - opowiedziałem w dużym skrócie moją historię pobytu w Korei.
- Słuchałeś wcześniej K-popu?
- Kiedy mieszkałem jeszcze w Polsce słuchałem dużo azjatyckiej muzyki. Manda-popu, j-popu, j-rocka czy właśnie k-popu.
- Oh.. Znasz koreańską muzykę, język, a ja o twoim kraju nie wiem nic. Opowiedz mi coś Jiho-ya.
- Tak naprawdę Polskę wspominam dobrze tylko z wczesnego dzieciństwa. Później kiedy zacząłem dorastać wszystko zobaczyłem jakim jest naprawdę. Ludzie są nietolerancyjni, wszystko opiera się nie na tym co powinno i schodzi na psy.. ale nie mówmy o tym. Coś cię trapi hyung?
- Nic konkretnego. Jestem zmęczony tymi ciągłymi próbami i rutyną. Brakuje mi kontaktów ze światem zewnętrznym. Jeszcze jedną butelkę?
- Chętnie.
Kiedy otrzymaliśmy kolejną flaszkę trunku i zaczęliśmy ją spożywać, chłopakowi naprawdę włączyło się gadanie. Opowiedział mi swoją historię kiedy był trainee, mówił o członkach VIXX (dowiedziałem się bezpośrednio od niego, co podejrzewałem już wcześniej, że najbliżej jest z Ravim) oraz o tym jak trudne i monotonne jest życie idola, a przy tym wszystkim plątał mu się już język.
- .. albo kiedy byliśmy z chło..chłopakami na tej farmie. Taekwoona tak cie..cieszył widok tych prosiaków. - mówił bez składu Hackyeon.
Uśmiechnąłem się na myśl o tym jak kiedyś moja znajoma referowała mi przebieg każdego odcinka Planu V z VIXX. Heeh.. zagorzała fanka Leo. W sumie, jeżeli uda mi się utrzymać kontakt z N'em to może kiedyś zapoznam ją z Taekwoonem?
Kiedy ja tak sobie rozmyślałem, mój towarzysz zaczął śpiewać, a ja śmiać się z niego. Mnie soju tylko troszkę zaszumiało w głowie (biorąc pod uwagę, że pochodzę z Polski i mam 'polską głowę'), ale Hackyeon całkowicie się upił. Było to zapewne winą jego 'ekonomicznej głowy' do alkoholu, jak i tego że był zmęczony całym dniem prób i koncertem. W sumie nie dziwilem się, wypił prawie 2 butelki soju, a jak na Koreańczyka to było całkiem sporo...
- Hyung, może pora wracać? - zapytałem, nie do końca świadomego co się wokół niego dzieje, chłopaka.
- Ale ja.. ja nie mogę wrócić do dormy.. mana..manager.. - jąkał się wystraszony i pijany szarowłosy.
- Dobrze hyung, masz może ochotę przenocować dzisiaj u mnie, a jutro odwiozę cię do dormy.. ?
Mnie samego zaskoczyła śmiałość mojej propozycji. Chłopak przestraszony widocznie wizją managera, który mógłby go zobaczyć w takim stanie, jak i prawdopodobnie samym stanem w jakim się obecnie znajdował, zgodził się na propozycje, powiem więcej, ucieszył się jak dziecko.
Po chwili zadzwoniłem po taksówkę, a ponieważ było zimno, a hyung nie miał nic ciepłego do ubrania, poczekaliśmy wewnątrz baru.
Kiedy zobaczyłem stojącą przy wejściu taksówkę, zapłaciłem barmanowi i pomogłem wstać Hackyeonowi od baru. Asekurowałem go po drodze do samochodu i przy wsiadaniu. Podałem kierowcy adres i ruszyliśmy.
Jako, że mój dom znajdował się na drugim końcu miasta, podróż trwała dobre kilkanaście minut, podczas których N zdążył usunąć na moim ramieniu.
Spojrzałem na niego, wyglądał jak bezbronne dziecko które potrzebuje opieki matki. Uśmiechnąłem się sam do siebie i przeczesałem jego lśniące włosy palcami, a później pogładziłem jego delikatny policzek.
- Nawet nie wiesz jak na mnie działa twoja obecność tutaj - powiedziałem sobie w duchu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce szepnąłem chłopakowi do ucha:
- Hyung, jesteśmy.
Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, ale kiwnął głową i zaczął wysiadać z samochodu. Ja w tym czasie zaplaciłem taksówkarzowi i podziękowałem mu za transport.
Kiedy sam wyszedłem z auta złapałem Hackyeona w pasie, a on położył mi rękę na barku (było nam łatwo tak iść gdyż jesteśmy podobnego wzrostu), i zaprowadziłem go do drzwi domu.
Kiedy zajęliśmy buty, w czym musiałem mu pomóc, bo miał spore problemy z równowagą, weszliśmy do środka.
Zaprowadziłem go do pokoju, a gdy usiadł na kanapie, poszedłem do kuchni po wodę z cytryną i zrobić kanapki, w końcu chlopak nie jadł od dobrych paru godzin.
Gdy skończyłem przygotowanie posiłku, zaniosłem talerz i szklanki do salonu. N spojrzał się na mnie niemrawym wzrokiem i przesłał uroczy uśmiech.
- Na pewno jesteś głodny hyung - powiedziałem.
- Dziękuję Jiho-ya. - odpowiedział jeszcze bardziej promiennym uśmiechem.
Aż przyjemnie było na niego patrzeć kiedy zajadał się kanapkami z szynką, serem i ogórkiem. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Widać było, że nadal jest pijany, ale również, że staje się jeszcze bardziej śpiący.
- Hackyeon hyung, przyniosę ci jakąś koszulkę i spodnie do spania. Możesz spać u mnie w łóżku ja się prześpię na kanapie. - powiedziałem wstając z sofy.
Poczułem, że chłopak łapie mnie za rękę.
- Nie idź nigdzie, Jiho-ya. Mogę spać z tobą? - zapytał. - Boję się spać sam u kogoś w domu.
Muszę przyznać, że zrobiło mi się gorąco i czułem, że robię się czerwony, ale oczywiście zgodziłem się.
Usiadłem ponownie na kanapie i wziąłem jedną z przygotowanych kanapek.
- Pamiętam, że kiedy byłem mały spałem z mamą, bo bałem się ciemności.. Ah.. kiedy byłem mały kochałem też śpiewać i tańczyć, brałem udział w konkursach.. Kiedy to było, teraz to już się starzeje.. - westchnął.
- Hyung, przecież jesteś bardzo młody... - powiedziałem z zaskoczeniem.
- .. i staję się coraz brzydszy..
- Nie gadaj głupot! Jesteś bardzo przystojny. Wiele kobiet chciałoby być z kimś takim i wielu bardzo się podobasz.
- Dzię..dziękuję. A tobie, Jiho-ya, tobie też się podobam?
Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się akurat takiego pytania z jego ust. Zrobiło mi się głupio. To była prawda.. ale gdybym tak zawzięcie nie mówił o jego urodzie, nie byłbym w takim niezręcznym położeniu.
- Wiem, że tak Jiho-ya. - powiedział nagle. - Mógłbyś pokazać mi gdzie jest łóżko?
Spojrzałem na niego jak na wariata. Nie wiem czy on w ogóle analizował to co mówił, a mną przez jego słowa szargały tysiące emocji.
Zaprowadziłem go do pokoju i podałem mu ubranie do spania.
Chłopak nie wyszedł nawet tylko zaczął się przebierać. Muszę powiedzieć, że mimo, iż zawsze mówił, że wstydzi się pokazywać swoje ciało, bo nie ma wyrzeźbionego brzucha, to miał naprawdę ładną figurę. Był szczupły i posiadał jedynie delikatnie zarysowane mięśnie. Powiem szczerze, że taki widok przyprawił mnie o kolejną falę rozchodzącego się po moim ciele ciepła.
- Jiho-ya.. dziękuję ci za cały spędzony ze mną czas - powiedział, gdy już się ubrał.
- Naprawdę nie ma za co hyung. - odparłem uśmiechając się nieznacznie do niego.
- Ohh.. nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie.. ile znaczy.
Chłopak podszedł do mnie i uśmiechnął się promiennie.
- Naprawdę bardzo.. dużo.
Powtórzył się i zbliżył tak, że czułem jego oddech na twarzy. Był aż tak pijany? Pewnie za chwilę osunie się i upadnie.
Złapałem jego ramiona, a wtedy on... on pocałował mnie!
Jego usta delikatnie dotknęły moich, a ja stałem jak wryty. Byłem zlepkiem różnych emocji..
Wiedziałem, że to niewłaściwe, ale nie chciałem przerywać pocałunku.
Po chwili poczułem jak jego ramiona oplatają się wokół mojej szyi, mimowolnie rozchyliłem nieznacznie wargi, a wtedy on pogłębił pocałunek.
Czułem jego ciepło każdą komórką ciała, każda krzyczała o więcej. Nie byliśmy zachłanni, ani się nie spieszyliśmy. Trwało to wszystko parę długich chwil, chyba najpiękniejszych do tej pory w moim życiu. Oboje okazaliśmy delikatność.
Czułem zapach jego perfum i smak spożytego przez niego alkoholu. Przytuliłem go do siebie mocno, a on wtedy przerwał pocałunek.
- Już znam odpowiedź na moje pytanie. - uśmiechnął się.
Początkowo nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale później doszło do mnie to co powiedział.
Hackyeon położył się w łóżku i przykrył kołdrą.
- Dobranoc, Jiho-ya, śpij dobrze - pożegnał się ze mną i ułożył głowę na poduszce.
- Dobranoc hyung. - odpowiedziałem będąc nadal w amoku.
Po chwili, owszem, też położyłem się do łóżka, ale nie zasnąłem, myśląc o tym co dzisiaj się wydarzyło i nad tym czy jutro N będzie cokolwiek pamiętał.
Po kilku dłuższych chwilach Hackyeon wsiadł do dużego czarnego samochodu i zaprosił mnie do środka ruchem dłoni.
Muszę przyznać, że samochód był bogato wyposażony i bardzo ładny, ale nie o samochód tu chodziło. Po chwili od wejścia do środka, N zdjął kaptur z głowy tym samym ukazując swoją piękną twarz. Jakie on ma piękne oczy.. jednocześnie dziecięce i z takim pociągającym spojrzeniem. Ale czemu się dziwić? Tylko koreańscy idole potrafią być słodcy, uroczy i seksowni w tym samym czasie.
- Jiho-ssi, cieszę się, że zrozumiałeś moje znaki na koncercie - powiedział chłopak.
- Oh.. na początku myślałem, że mam tylko zwidy. - powiedziałem czując, że się rumienię.
- Nie myślałem, że spotkam cię na koncercie, Jiho-ssi.
- A ja nie spodziewałem, że możesz chcieć się ze mną zobaczyć po koncercie. Właściwie to gdzie jedziemy?
- Do jakiegoś baru. Chcę ci wynagrodzić tą nieszczęsną czekoladę..
- Przecież..
- ..poza tym dawno nie miałem okazji porozmawiać z nikim z zewnątrz. Cały czas próby, treningi i tak w kółko. Nie mam czasu nawet dla rodziny i przyjaciół.
Wyglądał na smutnego. Skoro tak stawiał sytuację to musiałem zrobić coś żeby go rozweselić.
Przyjrzałem mu się bardzo dokładnie. Idealne rysy twarzy, piękne kości policzkowe i cera, cudowne oczy (chyba właśnie one przykuły moją uwagę na samym początku) oraz pełne usta i zadbane dłonie - to był mój ideał. Naprawdę trudno było uwierzyć, że znów dane mi jest siedzieć koło niego.
Podróż nie trwała długo, a nim nie dotarliśmy do jej celu nie zmieniliśmy ani słowa, jedynie uśmiechy. Ja nie zaczynałem rozmowy, gdyż byłem zbyt onieśmielony, a Hackyeon zapewne dlatego, że był zmęczony, co było wyraźnie widać.
Wysiedliśmy z auta przed jakimś na oko rzadko odwiedzanym barem.
- To moje ulubione miejsce. Mało osób tu przychodzi, ma przyjemny klimat, a obsługa jest dyskretna. - powiedział chłopak o księżycowych włosach.
Weszliśmy do środka. Faktycznie, było całkiem przytulnie - stały tutaj drewniane stoliki, ściany miały ciemnozielony kolor i wisiało na nich sporo obrazów, które przedstawiały krajobrazy Korei.
Skierowaliśmy kroki w kierunku baru. Zastanawiałem się co będziemy kupować i ile jest w stanie wypić Hackyeon, biorąc pod uwagę jego zmęczenie...
- Czego chciałbyś się napić? - zapytał chłopak swoim przyjemnym głosem, którym powodował u mnie miłe dreszcze. - Piwo czy soju?
- Może... może napijmy się soju? - powiedziałem niepewnie.
N poprosił o 2 butelki trunku. Początkowo piliśmy powoli, mało rozmawiając, ale pod koniec butelki chłopakowi rozwiązał się język.
- Wiesz, miło czasem posiedzieć z kimś kto nie zna twojego życia poza sceną, kiedy możesz się rozerwać. - mówił, a na jego policzkach dostrzegłem widoczne rumieńce.
- Każdemu należy się trochę przerwy, Hackyeon - ssi. - powiedziałem uśmiechając się do niego.
- W jakim jesteś wieku, Jiho-ssi?
- Niedawno skończyłem 20 lat (tak.. jestem od Ciebie młodszy 4 lata..)
- Mów mi hyung, Jiho-ya.
Zaskoczyła mnie jego otwartość, czyżby aż tak zadziałał na niego alkohol? Nie twierdzę jednak żeby w jakikolwiek sposób mi to przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, spodobało mi się, że tak szybko chciał nawiązać bliższe kontakty ze mną.
- Po co przyjechałeś do Korei? - zapytał sięgając po kolejną szklaneczkę soju.
- Początkowo w celach turystycznych, ale szlifowałem język, dostałem się tutaj do szkoły, później na studia i zostałem. - opowiedziałem w dużym skrócie moją historię pobytu w Korei.
- Słuchałeś wcześniej K-popu?
- Kiedy mieszkałem jeszcze w Polsce słuchałem dużo azjatyckiej muzyki. Manda-popu, j-popu, j-rocka czy właśnie k-popu.
- Oh.. Znasz koreańską muzykę, język, a ja o twoim kraju nie wiem nic. Opowiedz mi coś Jiho-ya.
- Tak naprawdę Polskę wspominam dobrze tylko z wczesnego dzieciństwa. Później kiedy zacząłem dorastać wszystko zobaczyłem jakim jest naprawdę. Ludzie są nietolerancyjni, wszystko opiera się nie na tym co powinno i schodzi na psy.. ale nie mówmy o tym. Coś cię trapi hyung?
- Nic konkretnego. Jestem zmęczony tymi ciągłymi próbami i rutyną. Brakuje mi kontaktów ze światem zewnętrznym. Jeszcze jedną butelkę?
- Chętnie.
Kiedy otrzymaliśmy kolejną flaszkę trunku i zaczęliśmy ją spożywać, chłopakowi naprawdę włączyło się gadanie. Opowiedział mi swoją historię kiedy był trainee, mówił o członkach VIXX (dowiedziałem się bezpośrednio od niego, co podejrzewałem już wcześniej, że najbliżej jest z Ravim) oraz o tym jak trudne i monotonne jest życie idola, a przy tym wszystkim plątał mu się już język.
- .. albo kiedy byliśmy z chło..chłopakami na tej farmie. Taekwoona tak cie..cieszył widok tych prosiaków. - mówił bez składu Hackyeon.
Uśmiechnąłem się na myśl o tym jak kiedyś moja znajoma referowała mi przebieg każdego odcinka Planu V z VIXX. Heeh.. zagorzała fanka Leo. W sumie, jeżeli uda mi się utrzymać kontakt z N'em to może kiedyś zapoznam ją z Taekwoonem?
Kiedy ja tak sobie rozmyślałem, mój towarzysz zaczął śpiewać, a ja śmiać się z niego. Mnie soju tylko troszkę zaszumiało w głowie (biorąc pod uwagę, że pochodzę z Polski i mam 'polską głowę'), ale Hackyeon całkowicie się upił. Było to zapewne winą jego 'ekonomicznej głowy' do alkoholu, jak i tego że był zmęczony całym dniem prób i koncertem. W sumie nie dziwilem się, wypił prawie 2 butelki soju, a jak na Koreańczyka to było całkiem sporo...
- Hyung, może pora wracać? - zapytałem, nie do końca świadomego co się wokół niego dzieje, chłopaka.
- Ale ja.. ja nie mogę wrócić do dormy.. mana..manager.. - jąkał się wystraszony i pijany szarowłosy.
- Dobrze hyung, masz może ochotę przenocować dzisiaj u mnie, a jutro odwiozę cię do dormy.. ?
Mnie samego zaskoczyła śmiałość mojej propozycji. Chłopak przestraszony widocznie wizją managera, który mógłby go zobaczyć w takim stanie, jak i prawdopodobnie samym stanem w jakim się obecnie znajdował, zgodził się na propozycje, powiem więcej, ucieszył się jak dziecko.
Po chwili zadzwoniłem po taksówkę, a ponieważ było zimno, a hyung nie miał nic ciepłego do ubrania, poczekaliśmy wewnątrz baru.
Kiedy zobaczyłem stojącą przy wejściu taksówkę, zapłaciłem barmanowi i pomogłem wstać Hackyeonowi od baru. Asekurowałem go po drodze do samochodu i przy wsiadaniu. Podałem kierowcy adres i ruszyliśmy.
Jako, że mój dom znajdował się na drugim końcu miasta, podróż trwała dobre kilkanaście minut, podczas których N zdążył usunąć na moim ramieniu.
Spojrzałem na niego, wyglądał jak bezbronne dziecko które potrzebuje opieki matki. Uśmiechnąłem się sam do siebie i przeczesałem jego lśniące włosy palcami, a później pogładziłem jego delikatny policzek.
- Nawet nie wiesz jak na mnie działa twoja obecność tutaj - powiedziałem sobie w duchu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce szepnąłem chłopakowi do ucha:
- Hyung, jesteśmy.
Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, ale kiwnął głową i zaczął wysiadać z samochodu. Ja w tym czasie zaplaciłem taksówkarzowi i podziękowałem mu za transport.
Kiedy sam wyszedłem z auta złapałem Hackyeona w pasie, a on położył mi rękę na barku (było nam łatwo tak iść gdyż jesteśmy podobnego wzrostu), i zaprowadziłem go do drzwi domu.
Kiedy zajęliśmy buty, w czym musiałem mu pomóc, bo miał spore problemy z równowagą, weszliśmy do środka.
Zaprowadziłem go do pokoju, a gdy usiadł na kanapie, poszedłem do kuchni po wodę z cytryną i zrobić kanapki, w końcu chlopak nie jadł od dobrych paru godzin.
Gdy skończyłem przygotowanie posiłku, zaniosłem talerz i szklanki do salonu. N spojrzał się na mnie niemrawym wzrokiem i przesłał uroczy uśmiech.
- Na pewno jesteś głodny hyung - powiedziałem.
- Dziękuję Jiho-ya. - odpowiedział jeszcze bardziej promiennym uśmiechem.
Aż przyjemnie było na niego patrzeć kiedy zajadał się kanapkami z szynką, serem i ogórkiem. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Widać było, że nadal jest pijany, ale również, że staje się jeszcze bardziej śpiący.
- Hackyeon hyung, przyniosę ci jakąś koszulkę i spodnie do spania. Możesz spać u mnie w łóżku ja się prześpię na kanapie. - powiedziałem wstając z sofy.
Poczułem, że chłopak łapie mnie za rękę.
- Nie idź nigdzie, Jiho-ya. Mogę spać z tobą? - zapytał. - Boję się spać sam u kogoś w domu.
Muszę przyznać, że zrobiło mi się gorąco i czułem, że robię się czerwony, ale oczywiście zgodziłem się.
Usiadłem ponownie na kanapie i wziąłem jedną z przygotowanych kanapek.
- Pamiętam, że kiedy byłem mały spałem z mamą, bo bałem się ciemności.. Ah.. kiedy byłem mały kochałem też śpiewać i tańczyć, brałem udział w konkursach.. Kiedy to było, teraz to już się starzeje.. - westchnął.
- Hyung, przecież jesteś bardzo młody... - powiedziałem z zaskoczeniem.
- .. i staję się coraz brzydszy..
- Nie gadaj głupot! Jesteś bardzo przystojny. Wiele kobiet chciałoby być z kimś takim i wielu bardzo się podobasz.
- Dzię..dziękuję. A tobie, Jiho-ya, tobie też się podobam?
Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się akurat takiego pytania z jego ust. Zrobiło mi się głupio. To była prawda.. ale gdybym tak zawzięcie nie mówił o jego urodzie, nie byłbym w takim niezręcznym położeniu.
- Wiem, że tak Jiho-ya. - powiedział nagle. - Mógłbyś pokazać mi gdzie jest łóżko?
Spojrzałem na niego jak na wariata. Nie wiem czy on w ogóle analizował to co mówił, a mną przez jego słowa szargały tysiące emocji.
Zaprowadziłem go do pokoju i podałem mu ubranie do spania.
Chłopak nie wyszedł nawet tylko zaczął się przebierać. Muszę powiedzieć, że mimo, iż zawsze mówił, że wstydzi się pokazywać swoje ciało, bo nie ma wyrzeźbionego brzucha, to miał naprawdę ładną figurę. Był szczupły i posiadał jedynie delikatnie zarysowane mięśnie. Powiem szczerze, że taki widok przyprawił mnie o kolejną falę rozchodzącego się po moim ciele ciepła.
- Jiho-ya.. dziękuję ci za cały spędzony ze mną czas - powiedział, gdy już się ubrał.
- Naprawdę nie ma za co hyung. - odparłem uśmiechając się nieznacznie do niego.
- Ohh.. nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie.. ile znaczy.
Chłopak podszedł do mnie i uśmiechnął się promiennie.
- Naprawdę bardzo.. dużo.
Powtórzył się i zbliżył tak, że czułem jego oddech na twarzy. Był aż tak pijany? Pewnie za chwilę osunie się i upadnie.
Złapałem jego ramiona, a wtedy on... on pocałował mnie!
Jego usta delikatnie dotknęły moich, a ja stałem jak wryty. Byłem zlepkiem różnych emocji..
Wiedziałem, że to niewłaściwe, ale nie chciałem przerywać pocałunku.
Po chwili poczułem jak jego ramiona oplatają się wokół mojej szyi, mimowolnie rozchyliłem nieznacznie wargi, a wtedy on pogłębił pocałunek.
Czułem jego ciepło każdą komórką ciała, każda krzyczała o więcej. Nie byliśmy zachłanni, ani się nie spieszyliśmy. Trwało to wszystko parę długich chwil, chyba najpiękniejszych do tej pory w moim życiu. Oboje okazaliśmy delikatność.
Czułem zapach jego perfum i smak spożytego przez niego alkoholu. Przytuliłem go do siebie mocno, a on wtedy przerwał pocałunek.
- Już znam odpowiedź na moje pytanie. - uśmiechnął się.
Początkowo nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale później doszło do mnie to co powiedział.
Hackyeon położył się w łóżku i przykrył kołdrą.
- Dobranoc, Jiho-ya, śpij dobrze - pożegnał się ze mną i ułożył głowę na poduszce.
- Dobranoc hyung. - odpowiedziałem będąc nadal w amoku.
Po chwili, owszem, też położyłem się do łóżka, ale nie zasnąłem, myśląc o tym co dzisiaj się wydarzyło i nad tym czy jutro N będzie cokolwiek pamiętał.
wtorek, 2 kwietnia 2013
YeonHo no.1
Znów spadł śnieg. Nienawidziłem śniegu. Padał jedynie po to, żeby niedługo potem zrobiła się straszliwa plucha.
Byłem w drodze na lotnisko, bo miałem odebrać koleżankę. Pogoda wybitnie nie dopisywała, robiło się coraz zimnej i na dodatek coraz ciemniej. Droga w kierunku portu lotniczego nie dłużyła mi się, gdyż spędziłem ją w słuchawkach z muzyką KARY, JJ Project i VIXX. Ci ostatni skończyli niedawno promocję fantastycznego kawałka pof tytułem "On and On" lub jeśli ktoś woli "Ready to get hurt". Tak czy inaczej podróż minęła mi bardzo miło i ani się spojrzałem byłem na miejscu.
Lotnisko w Seulu wyglądało zupełnie inaczej niż nasze polskie. Nie było tutaj nigdy wszechogarniającego zamętu, wszyscy poruszali się z jakimiś odgórnie przyjętymi zasadami.
Poszedłem w kierunku bramek, gdzie odbywały się odprawy. Moja znajoma na pewno niedługo miała się tam pojawić. Podążałem za znakami, które miały mi wskazać drogę do celu. Pomyślałem, że dziewczyna po podróży będzie głodna, więc wstąpiłem do kawiarni. Kupiłem 4 muffinki i gorącą czekoladę z imbirem, w końcu należało mi się to za drogę na tym mrozie. Po wykonanych zakupach skierowałem kroki w kierunku bramek.
Szczerze powiedziawszy moja znajoma miała pierwszy raz przylecieć do Korei. Ja byłem tutaj już ponad 6 lat, poznałem kulturę, opanowałem język.
- Ona będzie tu zupełnie nowa. - pomyślałem. - Ale w końcu skoro ja dałem radę to ona tym bar..
Nie skończyłem myśli, gdyż poczułem mocne uderzenie. Okazało się, że wpadł na mnie jakiś chłopak blisko mojego wzrostu, ubrany w szaro-granatową bluzę i czarne jeansy, mający włosy koloru, który mógłbym określić jako księżycowy. Chłopak gruchnął z impetem na płytki, a przy okazji zalał się moją czekoladą, która na szczęście zdążyła już wystygnąć. Szczerze mówiąc, miałem ochotę powiedzieć mu coś bardzo niemiłego, bo mocno bolała mnie klatka piersiowa i brzuch, a powodem bólu było zderzenie z nim spowodawane jego niezdarnością.
- Przepraszam, to moja wina.. - zaczął bełkotać chłopak, spoglądając w podłogę.
- Tak twoja! - pomyślałem, ale nie zdążyłem wypowiedzieć tego na głos.
- Naprawdę mi przykro..
Po tych słowach zwrócił wzrok na mnie i zrobił speszoną minę. Spojrzał mi prosto w oczy. Przypominał mi wyraz twarzy N kiedy grał w Kissing Game z Ellien. Chwilę się nad tym zastanowiłem, nie.. Nie mogłem uwierzyć, ale.. nie.. to musiał być Cha Hackyeon z VIXX!
- Czy Ty.. jesteś Hackyeon-ssi? - teraz to ja gadałem bez składu, jakbym miał kluski w buzi.
Zapomniałem o całej sytuacji i obudził się we mnie instynkt fana.
- Tak. Miło mi cię poznać, szkoda że w takich okolicznościach. Jak Ci na imię?
- Jiho wystarczy..
- Tak więc, Jiho-ssi, może odkupiłbym ci czekoladę, która niefortunnie skończyła na mojej bluzie, a ja przy okazji zjedlibyśmy coś słodkiego?
- Ba..bardzo chętnie.
Poszliśmy w kierunku stoiska ze słodkimi bułeczkami. Chłopak kupił dwie gorące czekolady i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Nadal nie mogłem uwierzyć.. jeden z członków mojego ukochanego zespołu siedział sobie ze mną przy jednym stole jak gdyby nigdy nic. To było nieprawdopodobne! Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba śnię..
- Jiho-ssi, skąd mnie kojarzysz, nie jesteś Koreańczykiem. - zaczął Hackyeon odgryzając kawałek bułki z twarożkiem.
- Tak jakby.. słucham trochę muzyki, którą tworzysz z resztą VIXX - powiedziałem spokojnie żeby nie wyjść na fanatycznego fanboya i go nie przerazić. Emocje na szczęście odrobinę opadły.
- Oh.. dopiero przyleciałeś do Seulu czy czekasz na czyjeś przybycie?
- Mieszkam w Korei już ponad 6 lat. Przyjechałem, aby odebrać jedynie koleżankę z lotniska. - w tym momencie usłyszałem mój dzwonek, którym nie było nic innego niż 'On and On" VIXX.
- Hej Shock! Pisałam do ciebie już kilka razy, ale wolałam zadzwonić żeby się upewnić czy odbierzesz wiadomość. Niestety samolot ma opóźnienie i będę w Seulu dopiero jutro. Mam nadzieję, że nie jesteś jeszcze na lotnisku? - mojej koleżance włączyło się gadanie.
- Okay, wszystko w porządku. Będę czekać na ciebie jutro, wyślij mi dokładną godzinę SMSem. - powiedziałem po polsku.
- Dobrze. Do jutra! - Miłego lotu. Rozłączyłem się i schowałem komórkę do torby. N miał dziwną minę.
- Nie jesteś Amerykaninem prawda? - spytał podejrzliwie.
- Nie, pochodzę z Polski. To kraj koło Niemiec w Europie. - odpowiedziałem uśmiechając się.
- Zaskoczył mnie twój dzwonek. Jesteś Starlight?
- Tak... i to od dawna.
*
Od naszego pierwszego spotkania minął tydzień. Wtedy dowiedziałem się o nadchodzącym koncercie VIXX. Musiałem się tam pojawić. Jak najszybciej się dało poszukałem strony ze sprzedażą biletów i zakupiłem je. Dowiedziałem się również, że szykuje się fanmeeting, na którym MUSIAŁEM być żeby jeszcze chociaż raz z bliska móc podziwiać JEGO nieskazitelnie piękną twarz. Im bliżej było koncertu tym mocniej się denerwowałem.
W końcu nadszedł ten dzień.
Stałem blisko sceny, gdyż kupiłem jedne z droższych biletów. Było zimno, zamarzały mi dłonie, czułem mróz na policzkach, ale wszystko miało się zacząć lada moment. Widziałem rzesze piszczących fanek i skrycie im zazdrościłem, możliwe, że któraś z nich zostanie kiedyś JEGO żoną. Jednak nie zamierzałem się tym teraz zadręczać, chciałem skupić się jedynie na występie mojego ukochanego zespołu.
Po niedługim czasie błysnęły kolorowe reflektory. Czekałem w napięciu na rozwój wypadków.
Włączono muzykę... a moje zdenerwowanie sięgało już zenitu. Po krótkim czasie pojawili się oni - Voice, Visual, Value in Excelsis, znani lepiej jako VIXX.
Możecie wierzyć lub nie, ale ich widok na żywo z takiej odległości umożliwił mi ich dokładną ocenę.
Ravi miał pomarańczowe włosy zaczesane do góry i lekko na bok oraz makijaż, który podkreślał jego 'smutne oczy' z zewnętrznymi kącikami na dół, Ken miał ciemne włosy uczesanie do góry, Hyuk podobną fryzurę tylko w kolorze fioletowym i mocny makijaż, Leo swoje intensywnie czerwone, gęste włosy ułożone w sposób, który mógłby przypominać w pewnym sensie lwią grzywę, swoją drogą wyglądał na bardzo wysokiego, Hongbin, który prezentował się jak zawsze przystojnie, miał włosy koloru brązowego, a N.. ah Hackyeon.. Nienagannie ułożona fryzura w takim samym kolorze w jakim widziałem go ostatnio - szary przypominający, błyszczący Księżyc i mocniejszy makijaż.
Z takiej perspektywy wszyscy byli o wiele bardziej atrakcyjni, choć nie byłem pewien czy tak się jeszcze da. Byli idealni niczym posągi greckich herosów lub nawet jak sami bogowie Olimpu.
Po chwili usłyszałem imiona sceniczne członków zespołu, które wybrzmiewały z ust podekscytowanych fanów. Usłyszałem pierwsze dźwięki 'Rock Ur Body', a po chwili głos Raviego i Hongbina. Fani zaczęli wykrzykiwać fanchantsy, a ja razem z nimi, poniesiony klimatem rozpoczynającego się koncertu.
Potem rozbrzmiała melodia 'Superhero', a następnie 'Starlight' i 'Don't want be an idol'. Muszę przyznać, że Ken i Leo mają naprawdę nieziemsko piękne głosy, ale słyszeć ich na nagraniu, a na żywo to niebo a ziemia.
Cały koncert szukałem wzrokiem N'a, a kiedy pojawiał się w jego zasięgu, nie spuszczałem z niego oczu. Podczas 'UUUUU' wydawało mi się, ze mnie zauważył i lekko się uśmiechnął. Serce podskoczyło mi do gardła. Poczułem uderzenie gorąca i rumieńce wstępujące na moje policzki. Nie mogłem się otrząsnać z pierwszego szoku. To było zupełnie inne doświadczenie niż kiedy spotkałem go osobiście, wtedy był Cha Hackyeonem, zwykłym chłopakiem, teraz N'em - leaderem i wokalistą mojego ukochanego zespołu, gwiazdą.
Nawet się nie spostrzegłem kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty 'Ready to get hurt', a Leo i Ken znów zaskoczyli wspaniałym wokalem. Kiedy przyszła kolej Hackyeona, wydało mi się, że znów spojrzał w moim kierunku. Może tylko mi się wydawało?
Słuchałem nadal przejęty tym, iż niedługo zakończy się to cudowne widowisko, które zapadnie mi w pamięci na zawsze.
Nawet nie wiecie jak olbrzymia więź tworzy się między idolem a fanen podczas koncertu, a VIXX stworzyli naprawdę cudowną atmosferę. Nie da się opisać słowami tego co tam się działo.. Te wszystkie transparenty, lightsticki, krzyczący fani, a ja byłem częścią tego widowiska.
Kiedy skończyli śpiewać i tańczyć do 'On and On', ukłonili się i usiedli na wcześniej przygotowanych krzesełkach.
Zaczęto odczytywać im pytania od fanów typu na przykład do Raviego kiedy zaczął interesować się modą i rapem czy do Hongbina jak to jest być jednocześnie ulzzangiem i momzzangiem.
Ja nadal byłem zapatrzony w N'a jak w obraz jakiegoś najdoskonalszego malarza. Po chwili znów poczułem jego wzrok na sobie i faktycznie spoglądał na mnie. Posłał mi kojący uśmiech. Ah.. najpiękniejszy uśmiech świata!
Zauważyłem, że pokazuje głową w kierunku wyjścia. Zrobiłem minę wyrażającą niezrozumienie. Kiwnął głową jeszcze raz i pokazał mi znak 'czas' ukrywając dłonie za udem.
Nie wiedziałem o co mu chodzi, a kiedy spojrzałem na niego już na mnie nie patrzył, a uśmiechał się jedynie w kierunku oceanu fanów.
To było bardzo dziwne i zastanawiałem się czy sobie tego nie wymyśliłem w końcu szargało mną zbyt wiele emocji żeby myśleć racjonalnie.
Po około 15 minutach VIXX zaczęli się kłaniać i dziękować fanom za wsparcie i przybycie, każdy z nich z osobna i każdy w jedyny i niepowtarzalny dla siebie sposób.
Jeszcze raz rzuciłem smutne spojrzenie w kierunku Hackyeona. O dziwo znów zauważyłem, że pokazuje głową w kierunku wyjścia.
Niewiele myśląc, niesiony instynktem zacząłem pchać się między tłum. Po około 20 minutach udało mi się przedrzeć przez ten ocean.
Stąłem na parkingu i zastanowiłem się co tak naprawdę tu robię i na co czekam.
Pomyślałem o tym co przed chwilą było dane mi przeżyć. Wiedziałem, że moje myśli nie mają jeszcze większego sensu.
Stałem na zimnie kolejny kwadrans. Nic się nie działo oprócz tego, że przechodziły obok mnie rzesze fanów.
Nagle zauważyłem, że idzie w moim kierunku ktoś ubrany w bardzo szeroką bluzę, w której kieszeniach trzymał ręce, a na głowie ma olbrzymi kaptur. Gdybym był w Polsce pomyślałbym, że to jakiś dres, któremu nie spodobał się na przykład mój wyraz twarzy i będzie stwarzał mi jakieś problemy. Na szczęście tutaj wszystko jest całkiem inne.
Nieznajomy podszedł do mnie i nie pokazując twarzy powiedział po koreańsku dość wysokim i znajomym głosem:
- Poczekałeś. Myślałem, że nie zrozumiesz. Chodź ze mną.
Spod kaptura dało się zauważyć uśmiechniętą, piękną twarz i jasną, widoczną nawet mimo mroku grzywkę. Cholera, uszczypnijcie mnie, bo śnię! To był Hackyeon!
Czułem, że mój mózg się wyłączył, a całe ciało zesztywniało. Czułem, że umarłem i trafiłem do nieba.
Pierwszy ep opowiadania (Hack)Yeon x (Ji)Ho ^^ Całość dedykowana jest Shock'owi. Mam nadzieję, że spotka się z jego uznaniem :3
Byłem w drodze na lotnisko, bo miałem odebrać koleżankę. Pogoda wybitnie nie dopisywała, robiło się coraz zimnej i na dodatek coraz ciemniej. Droga w kierunku portu lotniczego nie dłużyła mi się, gdyż spędziłem ją w słuchawkach z muzyką KARY, JJ Project i VIXX. Ci ostatni skończyli niedawno promocję fantastycznego kawałka pof tytułem "On and On" lub jeśli ktoś woli "Ready to get hurt". Tak czy inaczej podróż minęła mi bardzo miło i ani się spojrzałem byłem na miejscu.
Lotnisko w Seulu wyglądało zupełnie inaczej niż nasze polskie. Nie było tutaj nigdy wszechogarniającego zamętu, wszyscy poruszali się z jakimiś odgórnie przyjętymi zasadami.
Poszedłem w kierunku bramek, gdzie odbywały się odprawy. Moja znajoma na pewno niedługo miała się tam pojawić. Podążałem za znakami, które miały mi wskazać drogę do celu. Pomyślałem, że dziewczyna po podróży będzie głodna, więc wstąpiłem do kawiarni. Kupiłem 4 muffinki i gorącą czekoladę z imbirem, w końcu należało mi się to za drogę na tym mrozie. Po wykonanych zakupach skierowałem kroki w kierunku bramek.
Szczerze powiedziawszy moja znajoma miała pierwszy raz przylecieć do Korei. Ja byłem tutaj już ponad 6 lat, poznałem kulturę, opanowałem język.
- Ona będzie tu zupełnie nowa. - pomyślałem. - Ale w końcu skoro ja dałem radę to ona tym bar..
Nie skończyłem myśli, gdyż poczułem mocne uderzenie. Okazało się, że wpadł na mnie jakiś chłopak blisko mojego wzrostu, ubrany w szaro-granatową bluzę i czarne jeansy, mający włosy koloru, który mógłbym określić jako księżycowy. Chłopak gruchnął z impetem na płytki, a przy okazji zalał się moją czekoladą, która na szczęście zdążyła już wystygnąć. Szczerze mówiąc, miałem ochotę powiedzieć mu coś bardzo niemiłego, bo mocno bolała mnie klatka piersiowa i brzuch, a powodem bólu było zderzenie z nim spowodawane jego niezdarnością.
- Przepraszam, to moja wina.. - zaczął bełkotać chłopak, spoglądając w podłogę.
- Tak twoja! - pomyślałem, ale nie zdążyłem wypowiedzieć tego na głos.
- Naprawdę mi przykro..
Po tych słowach zwrócił wzrok na mnie i zrobił speszoną minę. Spojrzał mi prosto w oczy. Przypominał mi wyraz twarzy N kiedy grał w Kissing Game z Ellien. Chwilę się nad tym zastanowiłem, nie.. Nie mogłem uwierzyć, ale.. nie.. to musiał być Cha Hackyeon z VIXX!
- Czy Ty.. jesteś Hackyeon-ssi? - teraz to ja gadałem bez składu, jakbym miał kluski w buzi.
Zapomniałem o całej sytuacji i obudził się we mnie instynkt fana.
- Tak. Miło mi cię poznać, szkoda że w takich okolicznościach. Jak Ci na imię?
- Jiho wystarczy..
- Tak więc, Jiho-ssi, może odkupiłbym ci czekoladę, która niefortunnie skończyła na mojej bluzie, a ja przy okazji zjedlibyśmy coś słodkiego?
- Ba..bardzo chętnie.
Poszliśmy w kierunku stoiska ze słodkimi bułeczkami. Chłopak kupił dwie gorące czekolady i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Nadal nie mogłem uwierzyć.. jeden z członków mojego ukochanego zespołu siedział sobie ze mną przy jednym stole jak gdyby nigdy nic. To było nieprawdopodobne! Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba śnię..
- Jiho-ssi, skąd mnie kojarzysz, nie jesteś Koreańczykiem. - zaczął Hackyeon odgryzając kawałek bułki z twarożkiem.
- Tak jakby.. słucham trochę muzyki, którą tworzysz z resztą VIXX - powiedziałem spokojnie żeby nie wyjść na fanatycznego fanboya i go nie przerazić. Emocje na szczęście odrobinę opadły.
- Oh.. dopiero przyleciałeś do Seulu czy czekasz na czyjeś przybycie?
- Mieszkam w Korei już ponad 6 lat. Przyjechałem, aby odebrać jedynie koleżankę z lotniska. - w tym momencie usłyszałem mój dzwonek, którym nie było nic innego niż 'On and On" VIXX.
- Hej Shock! Pisałam do ciebie już kilka razy, ale wolałam zadzwonić żeby się upewnić czy odbierzesz wiadomość. Niestety samolot ma opóźnienie i będę w Seulu dopiero jutro. Mam nadzieję, że nie jesteś jeszcze na lotnisku? - mojej koleżance włączyło się gadanie.
- Okay, wszystko w porządku. Będę czekać na ciebie jutro, wyślij mi dokładną godzinę SMSem. - powiedziałem po polsku.
- Dobrze. Do jutra! - Miłego lotu. Rozłączyłem się i schowałem komórkę do torby. N miał dziwną minę.
- Nie jesteś Amerykaninem prawda? - spytał podejrzliwie.
- Nie, pochodzę z Polski. To kraj koło Niemiec w Europie. - odpowiedziałem uśmiechając się.
- Zaskoczył mnie twój dzwonek. Jesteś Starlight?
- Tak... i to od dawna.
*
Od naszego pierwszego spotkania minął tydzień. Wtedy dowiedziałem się o nadchodzącym koncercie VIXX. Musiałem się tam pojawić. Jak najszybciej się dało poszukałem strony ze sprzedażą biletów i zakupiłem je. Dowiedziałem się również, że szykuje się fanmeeting, na którym MUSIAŁEM być żeby jeszcze chociaż raz z bliska móc podziwiać JEGO nieskazitelnie piękną twarz. Im bliżej było koncertu tym mocniej się denerwowałem.
W końcu nadszedł ten dzień.
Stałem blisko sceny, gdyż kupiłem jedne z droższych biletów. Było zimno, zamarzały mi dłonie, czułem mróz na policzkach, ale wszystko miało się zacząć lada moment. Widziałem rzesze piszczących fanek i skrycie im zazdrościłem, możliwe, że któraś z nich zostanie kiedyś JEGO żoną. Jednak nie zamierzałem się tym teraz zadręczać, chciałem skupić się jedynie na występie mojego ukochanego zespołu.
Po niedługim czasie błysnęły kolorowe reflektory. Czekałem w napięciu na rozwój wypadków.
Włączono muzykę... a moje zdenerwowanie sięgało już zenitu. Po krótkim czasie pojawili się oni - Voice, Visual, Value in Excelsis, znani lepiej jako VIXX.
Możecie wierzyć lub nie, ale ich widok na żywo z takiej odległości umożliwił mi ich dokładną ocenę.
Ravi miał pomarańczowe włosy zaczesane do góry i lekko na bok oraz makijaż, który podkreślał jego 'smutne oczy' z zewnętrznymi kącikami na dół, Ken miał ciemne włosy uczesanie do góry, Hyuk podobną fryzurę tylko w kolorze fioletowym i mocny makijaż, Leo swoje intensywnie czerwone, gęste włosy ułożone w sposób, który mógłby przypominać w pewnym sensie lwią grzywę, swoją drogą wyglądał na bardzo wysokiego, Hongbin, który prezentował się jak zawsze przystojnie, miał włosy koloru brązowego, a N.. ah Hackyeon.. Nienagannie ułożona fryzura w takim samym kolorze w jakim widziałem go ostatnio - szary przypominający, błyszczący Księżyc i mocniejszy makijaż.
Z takiej perspektywy wszyscy byli o wiele bardziej atrakcyjni, choć nie byłem pewien czy tak się jeszcze da. Byli idealni niczym posągi greckich herosów lub nawet jak sami bogowie Olimpu.
Po chwili usłyszałem imiona sceniczne członków zespołu, które wybrzmiewały z ust podekscytowanych fanów. Usłyszałem pierwsze dźwięki 'Rock Ur Body', a po chwili głos Raviego i Hongbina. Fani zaczęli wykrzykiwać fanchantsy, a ja razem z nimi, poniesiony klimatem rozpoczynającego się koncertu.
Potem rozbrzmiała melodia 'Superhero', a następnie 'Starlight' i 'Don't want be an idol'. Muszę przyznać, że Ken i Leo mają naprawdę nieziemsko piękne głosy, ale słyszeć ich na nagraniu, a na żywo to niebo a ziemia.
Cały koncert szukałem wzrokiem N'a, a kiedy pojawiał się w jego zasięgu, nie spuszczałem z niego oczu. Podczas 'UUUUU' wydawało mi się, ze mnie zauważył i lekko się uśmiechnął. Serce podskoczyło mi do gardła. Poczułem uderzenie gorąca i rumieńce wstępujące na moje policzki. Nie mogłem się otrząsnać z pierwszego szoku. To było zupełnie inne doświadczenie niż kiedy spotkałem go osobiście, wtedy był Cha Hackyeonem, zwykłym chłopakiem, teraz N'em - leaderem i wokalistą mojego ukochanego zespołu, gwiazdą.
Nawet się nie spostrzegłem kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty 'Ready to get hurt', a Leo i Ken znów zaskoczyli wspaniałym wokalem. Kiedy przyszła kolej Hackyeona, wydało mi się, że znów spojrzał w moim kierunku. Może tylko mi się wydawało?
Słuchałem nadal przejęty tym, iż niedługo zakończy się to cudowne widowisko, które zapadnie mi w pamięci na zawsze.
Nawet nie wiecie jak olbrzymia więź tworzy się między idolem a fanen podczas koncertu, a VIXX stworzyli naprawdę cudowną atmosferę. Nie da się opisać słowami tego co tam się działo.. Te wszystkie transparenty, lightsticki, krzyczący fani, a ja byłem częścią tego widowiska.
Kiedy skończyli śpiewać i tańczyć do 'On and On', ukłonili się i usiedli na wcześniej przygotowanych krzesełkach.
Zaczęto odczytywać im pytania od fanów typu na przykład do Raviego kiedy zaczął interesować się modą i rapem czy do Hongbina jak to jest być jednocześnie ulzzangiem i momzzangiem.
Ja nadal byłem zapatrzony w N'a jak w obraz jakiegoś najdoskonalszego malarza. Po chwili znów poczułem jego wzrok na sobie i faktycznie spoglądał na mnie. Posłał mi kojący uśmiech. Ah.. najpiękniejszy uśmiech świata!
Zauważyłem, że pokazuje głową w kierunku wyjścia. Zrobiłem minę wyrażającą niezrozumienie. Kiwnął głową jeszcze raz i pokazał mi znak 'czas' ukrywając dłonie za udem.
Nie wiedziałem o co mu chodzi, a kiedy spojrzałem na niego już na mnie nie patrzył, a uśmiechał się jedynie w kierunku oceanu fanów.
To było bardzo dziwne i zastanawiałem się czy sobie tego nie wymyśliłem w końcu szargało mną zbyt wiele emocji żeby myśleć racjonalnie.
Po około 15 minutach VIXX zaczęli się kłaniać i dziękować fanom za wsparcie i przybycie, każdy z nich z osobna i każdy w jedyny i niepowtarzalny dla siebie sposób.
Jeszcze raz rzuciłem smutne spojrzenie w kierunku Hackyeona. O dziwo znów zauważyłem, że pokazuje głową w kierunku wyjścia.
Niewiele myśląc, niesiony instynktem zacząłem pchać się między tłum. Po około 20 minutach udało mi się przedrzeć przez ten ocean.
Stąłem na parkingu i zastanowiłem się co tak naprawdę tu robię i na co czekam.
Pomyślałem o tym co przed chwilą było dane mi przeżyć. Wiedziałem, że moje myśli nie mają jeszcze większego sensu.
Stałem na zimnie kolejny kwadrans. Nic się nie działo oprócz tego, że przechodziły obok mnie rzesze fanów.
Nagle zauważyłem, że idzie w moim kierunku ktoś ubrany w bardzo szeroką bluzę, w której kieszeniach trzymał ręce, a na głowie ma olbrzymi kaptur. Gdybym był w Polsce pomyślałbym, że to jakiś dres, któremu nie spodobał się na przykład mój wyraz twarzy i będzie stwarzał mi jakieś problemy. Na szczęście tutaj wszystko jest całkiem inne.
Nieznajomy podszedł do mnie i nie pokazując twarzy powiedział po koreańsku dość wysokim i znajomym głosem:
- Poczekałeś. Myślałem, że nie zrozumiesz. Chodź ze mną.
Spod kaptura dało się zauważyć uśmiechniętą, piękną twarz i jasną, widoczną nawet mimo mroku grzywkę. Cholera, uszczypnijcie mnie, bo śnię! To był Hackyeon!
Czułem, że mój mózg się wyłączył, a całe ciało zesztywniało. Czułem, że umarłem i trafiłem do nieba.
Pierwszy ep opowiadania (Hack)Yeon x (Ji)Ho ^^ Całość dedykowana jest Shock'owi. Mam nadzieję, że spotka się z jego uznaniem :3
Subskrybuj:
Posty (Atom)